W 2001 r. w Radiu Zet Kaczyński twierdząco odpowiedział na pytanie, czy zgadza się ze swym bratem, który nazwał Wachowskiego wielokrotnym przestępcą, a Wałęsie zarzucił, że dopuszczał się przestępstw. Wałęsa i Wachowski wytoczyli za to Kaczyńskiemu procesy karny i cywilny. Sprawę cywilną wygrali, ale Kaczyński powiedział, że ich nie przeprosi - mimo wyroku Sądu Najwyższego.
Jesienią 2004 r. w procesie karnym doszło do ugody - Kaczyński przeprosił Wałęsę, który wycofał oskarżenie. Zarazem Kaczyński zapowiedział, że woli się wycofać z życia politycznego, niż przeprosić "takiego człowieka jak Wachowski". Przegrana Kaczyńskiego w sprawie karnej mogłaby oznaczać dla niego utratę stanowiska prezydenta Warszawy.
Dziś, przed sądem Lech Kaczyński powtórzył, że jego stwierdzenie z 2001 r., iż Wachowski to wielokrotny przestępca - które było powodem tego procesu - jest prawdziwe.
Kaczyński wymieniał przed sądem, jak twierdził, przestępstwa Wachowskiego: "wyłudzenie domu w Gdyni za mniejszą cenę niż umówiona", "zabór części darów, które przychodziły do domu Wałęsów w 1982 r.", "działania w firmie wulkanizacyjnej z lat 80.", "wyłudzenie łapówki od krewnego pani Wałęsowej", "próba wyłudzenia od bogatego Amerykanina polskiego pochodzenia, gdy Wałęsa był już prezydentem". Kaczyński przytoczył także fakt, gdy w 1991 r. podczas wizyty prezydenta Wałęsy w Brukseli Wachowski miał wyrwać z rąk Kaczyńskiego tekst wystąpienia Wałęsy w NATO i wykreślić z niego zdania o wycofaniu wojsk radzieckich z Polski.
Kaczyński oświadczył, że Wachowski popełnił także czyny, o których nie może on mówić na jawnej rozprawie, wobec czego sąd utajnił tę część rozprawy.
W przerwie procesu Wachowski powiedział, że te zarzuty słyszy od Kaczyńskiego już kolejny raz i że są one nieprawdziwe.
ks, pap