Pułkownik Madeja potwierdził, że pieniądze znaleziono przy oficerach - kapitanie i poruczniku.
Jak podało sobotnie "Życie Warszawy", dwaj oficerowie zostali zatrzymani 7 lutego na lotnisku we Wrocławiu. Kwota znaleziona przy nich to znacznie więcej pieniędzy, niż mogliby zaoszczędzić ze swoich poborów.
W sobotę PAP, powołując się na źródła zbliżone do wojska, podał, że dwaj oficerowie to major i podpułkownik, którzy w Iraku mieli dostęp do pieniędzy przeznaczonych m.in. na zakup żywności oraz pomoc ludności cywilnej. Rzecznik dowódcy Wielonarodowej Dywizji Centrum - Południe w Iraku ppłk Zbigniew Staszków oświadczył jednak, że kontrola finansowa trzeciej zmiany polskiego kontyngentu, w której służyli zatrzymani, nie wykazała żadnych nieprawidłowości. "Z pieniędzy, które były w posiadaniu dywizji nie ubyło ani grosza - powiedział.
Sprawdzenie, skąd oficerowie wracających z Iraku mieli przy sobie 90 tys. dolarów, może potrwać - uważa dyrektor Centrum Informacyjnego MON płk Piotr Pertek. - Trzeba sprawdzić księgowość trzeciej zmiany kontyngentu wojskowego w Iraku. Płk. Pertek przypomniał, że wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem prowadziła dotychczas w Iraku prace przy odbudowie infrastruktury wartości ponad 50 mln dolarów; "są sprawdzane rachunki, rozliczenie potrwa" - powiedział.
Jak twierdzą polscy dowódcy, przypadki wykrycia przemytu wśród polskich żołnierzy powracających z misji zdarzają się bardzo rzadko. Dyscyplina w oddziałach służących poza granicami RP jest bowiem znacznie wyższa, niż w jednostkach znajdujących się w kraju ze względu sankcję, jaka jest natychmiastowy powrót do kraju za jakiekolwiek wykroczenie. W ostatnich latach głośno było jedynie o dwóch takich przypadkach. Pod koniec lat 90. grupa żołnierzy powracających z Bałkanów usiłowała przemycić sporą partię narkotyków, które ukryli w transporterach opancerzonych. Kilka miesięcy temu dwóch naszych żandarmów stacjonujących na Wzgórzach Golan wpadło przy przemycie alkoholu i papierosów przez granicę syryjsko-izraelską. Obaj po powrocie do kraju zostali dyscyplinarnie zwolnieni ze służby. W naszym kontyngencie w Iraku podczas pierwszej zmiany wykryto dziewięć przypadków próby wywiezienia pamiątek. Okazało się jednak, że nie były to przedmioty o znacznej wartości historycznej, ale zwykłe pamiątki sprzedawane turystom - pisze "Życie Warszawy".
Minister obrony Jerzy Szmajdziński nie chciał komentować publikacji "Życia Warszawy". Przyznał, że MON miało sygnały o dużej gotówce przewożonej przez dwóch polskich żołnierzy powracających z Iraku. "Mieliśmy sygnały, które poleciłem sprawdzić" - powiedział w sobotę po uroczystości pożegnania we Wrocławiu żołnierzy IV zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego odlatujących do Iraku. "Jednym z naszych zadań jest dbanie, aby nasze postępowanie, również w Iraku, było zgodne z prawem. Są zatrzymania. Prokuratura wyjaśnia, jak (oficerowie) weszli w posiadanie tak dużych środków. Śledztwo w toku" - powiedział.
Podobną sprawę wyjaśnia także ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU). Tam wojskowi wracający z Iraku do kraju próbowali wwieźć ponad 300 tys. dolarów (319,5 tys. dolarów) specjalnym samolotem, którym sprowadzono zwłoki oficera zmarłego przed tygodniem w Bagdadzie.
Korespondent telewizji "1+1" przypomniał, że swego czasu dowódca ukraińskiej brygady w Iraku informował, że od sierpnia 2003 roku do grudnia 2004 roku w kontrolowanej przez Ukraińców prowincji Wasit były realizowane projekty wartości 9 mln dolarów. "Najważniejsze pytanie to, czy część tych pieniędzy nie wylądowała w kieszeniach wojskowych" - skomentował korespondent.
Przypomniał, że sprawą zajmuje się departament kontrwywiadu wojskowego SBU, który wraz z celnikami zorganizował "operację likwidacji przemytniczego kanału". Według "1+1", operację przygotowywano od dawna. W grudniu zeszłego roku powstrzymano się przed aresztowaniem kuriera z przyczyn politycznych, gdyż tym samym samolotem leciał ówczesny minister obrony Oleksandr Kuźmiuk.
Zatrzymani w środę wojskowi zostali już wypuszczeni, nie wolno im tylko nigdzie wyjeżdżać. Twierdzą, że nic nie wiedzieli o schowanych w ich rzeczach pieniądzach - podaje agencja Interfax- Ukraina. Żadne źródła nie ujawniły, ilu wojskowych i jakiego stopnia zostało zatrzymanych.
Rzecznik Ministerstwa Obrony Andrij Łysenko potwierdził fakt zatrzymania wojskowych wracających z Iraku i wszczęcia śledztwa, które ma wyjaśnić, ile osób jest zamieszanych w sprawę przewozu pieniędzy. "Do zakończenia śledztwa nie będziemy mieli o tym informacji" - zastrzegł.
Według nieoficjalnych źródeł w Ministerstwie Obrony, kilku oficerów poleciało do Bagdadu tzw. technicznym rejsem, obracając w ciągu jednego dnia tam i z powrotem. Samolot przyleciał na kijowskie lotnisko Boryspol przez Nikołajew i to właśnie tam wykryto nielegalnie przewożone pieniądze. Były one pochowane wśród bagażu dwóch wojskowych, którzy twierdzili, że dolary nie należą do nich. Kilka paczek dolarów znaleziono też w rzeczach członków załogi samolotu.
em, pap