Pierwsi strajk okupacyjny rozpoczęli w środę pracownicy izby przyjęć i technicy, potem każdego dnia będzie on obejmował kolejne oddziały szpitala. "Ludzie nie będą po pracy wracać do domów, lecz zostaną w budynku szpitala. Równolegle trwa nasza głodówka, sam musiałem z niej zrezygnować po zaleceniach lekarzy " - powiedział Andrzejczak.
W szpitalu rozwieszono rano transparenty informujące o strajku okupacyjnym. Jego uczestnicy są ubrani na czarno. Jak powiedział Andrzejczak, przygotowane są także pomieszczenia, w których protestujący będą odpoczywać i nocować. Zapewnił, że strajk nie odbije się na pracy szpitala.
Strajkujący domagają się odwołania dyrektora szpitala wojewódzkiego, jego zastępcy i pełnomocnika ds. restrukturyzacji placówki oraz powołania niezależnej komisji, która ustaliłaby powody zadłużenia szpitala (jego dług to ponad 190 mln zł).
Proponują także swój plan, który zakłada m.in. obniżenie płac w całym szpitalu i racjonalizację wszystkich wydatków. Na pierwszą z tych propozycji nie wyraził zgody zarząd, a także większość pracowników całego szpitala.
Zaostrzenie protestu jest reakcją komitetu strajkowego na oświadczenie władz wojewódzkich, które uznały za konieczne przeprowadzenie restrukturyzacji szpitala. Wiąże się to m.in. z przenosinami oddziałów z Warszawskiej do dwóch pozostałych zespołów szpitalnych przy ulicach Dekerta i Walczaka. Temu rozwiązaniu przeciwni są protestujący. "Będziemy rozmawiać z miastem na temat możliwości przejęcia przez nie szpitala przy ul. Warszawskiej" - powiedział Andrzejczak.
Zarząd województwa lubuskiego postanowił przerwać negocjacje, które po wielu dniach nie doprowadziły do kompromisu. Uznał, że nie można już dłużej zwlekać z przeprowadzeniem restrukturyzacji szpitala, gdyż grozi to likwidacją miejsc pracy dla ponad 2 tys. osób. Jednocześnie władze województwa przychyliły się do wniosku protestujących o powołanie niezależnego eksperta, który oceni sytuację ekonomiczno-organizacyjną szpitala.
"Sytuacja jest dramatyczna i całkowicie niepotrzebna. Ekspert ma ocenić inne możliwości restrukturyzacji szpitala. Lepiej byłoby poczekać do zakończenia jego pracy. Apeluję o zakończenie protestu " - powiedział dyrektor szpitala wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. Leszek Wakulicz.
Według dyrekcji, przeniesienie szpitalnych oddziałów z Warszawskiej na ul. Dekerta i Walczaka, gdzie jest jej zdaniem dużo wolnego miejsca, pozwoli zaoszczędzić około 11 mln zł rocznie. Dyrektor nie ukrywa, że wiąże się to z odejściem ok. 250 pracowników. Zwolnienia dotkną całego szpitala i mają być rozłożone w czasie. Zdaniem Wakulicza, tzw. "plan społeczny" nie przyniesie takich efektów, jakie zakłada.
Plan dyrekcji szpitala wojewódzkiego z pewnymi modyfikacjami popierają inne związki zawodowe szpitala i pracownicy z ul. Dekerta, dokąd mają zostać przeniesione oddziały z Warszawskiej.
W poniedziałek pracownicy objętego strajkiem szpitala zamierzają pojechać do Zielonej Góry na sesję sejmiku wojewódzkiego. Na 22 marca zaplanowano manifestację pracowników szpitala z ul. Warszawskiej, popierających ich mieszkańców i związkowców "S" z gorzowskiego i innych regionów kraju.
Zespolony Szpital Wojewódzki w Gorzowie należy do najbardziej zadłużonych w kraju. Składa się z trzech zespołów szpitalnych połączonych w 2002 r. Pracuje w nim ok. 2,4 tys. osób.
ks, pap