Marek D. i Krzysztof P. podejrzani są o wręczenie łapówki posłowi Andrzejowi Pęczakowi (d. SLD). Lobbyście zarzuca się także m.in. pranie brudnych pieniędzy.
Areszt wobec obu podejrzanych przedłużono do 26 czerwca. "Sąd uznał, że w przypadku Marka D. nadal zachodzi obawa matactwa, a podejrzanemu grozi surowa kara - do 12 lat więzienia. Krzysztof P. pozostanie zaś w areszcie ze względu na grożącą mu wysoką karę - do 10 lat więzienia" - powiedziała we wtorek PAP Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi.
Sąd odrzucił proponowaną przez adwokata Krzysztofa P. kaucję w wysokości 300 tys. zł. Wcześniej sąd odrzucił też propozycję poręczenia majątkowego za D. w wysokości 2 mln zł. Lobbysta przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim; jego asystent - w Łodzi.
Na początku marca tego roku Marek D. zeznawał jako świadek przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen. Część posłów komisji deklarowała, że jeśli zdecyduje się odpowiadać na pytania posłów, to komisja zwróci się do prokuratury o uwzględnienie tego przy wymierzaniu D. kary, bądź o rozważenie, czy konieczne jest stosowanie wobec D. środka zapobiegawczego, jakim jest areszt. Prokuratura uznała jednak, że stosowanie aresztu jest konieczne i wystąpiła do sądu o jego przedłużenie.
44-letni Marek D. i 47-letni Krzysztof P. przebywają w areszcie od końca września ubiegłego roku, kiedy zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy łódzkiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zatrzymanie miało związek ze śledztwem prowadzonym przez ABW pod nadzorem prokuratury apelacyjnej, dotyczącym korumpowania funkcjonariuszy pełniących funkcje publiczne.
Do tej pory prokuratura postawiła Markowi D. trzy zarzuty. Pierwszy dotyczy wręczenia korzyści majątkowej i osobistej w kwocie co najmniej 295 tys. zł posłowi Andrzejowi Pęczakowi. Łapówką miało być - według prokuratury - prawo użytkowania przez posła, w okresie od marca do lipca 2004 r., luksusowego mercedesa oraz telefonu komórkowego. Taki sam zarzut postawiono Krzysztofowi P.
Według prokuratury, w zamian z łapówkę poseł miał przekazywać lobbyście i jego asystentowi informacje o szczegółach prywatyzacji w branży energetycznej, tzw. Grupy G-8 (dostawców energii elektrycznej z Elbląga, Gdańska, Kalisza, Koszalina, Olsztyna, Płocka, Słupska oraz Torunia), deklarować im przeprowadzenie kontroli przebiegu prywatyzacji Huty Częstochowa SA i organizować na rzecz D. i P. oraz podmiotów z nimi powiązanych nieformalne kontakty z przedstawicielami resortu skarbu.
Na początku lutego tego roku prokuratura postawiła D. zarzut prania brudnych pieniędzy w okresie od stycznia 1999 do marca ubiegłego roku. Według prokuratury, miał on "wyprać" około miliona dolarów i dwóch milionów euro. Prokuratura nie informuje o szczegółach tej sprawy. Śledztwo wszczęto po otrzymaniu przez prokuraturę materiałów od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF). Według mediów, do procederu miało dojść w czasie, gdy spółka D. doradzała koncernowi LNM w przetargu na kupno udziałów w Polskich Hutach Stali.
Trzeci zarzut postawiony Markowi D. dotyczy złożenia przez niego obietnicy wręczenia korzyści majątkowych funkcjonariuszom państwowym na kwotę 20 mln dolarów. Za te wszystkie przestępstwa grozi mu kara do 12 lat więzienia.
D. jest właścicielem spółki Triton Holding, stanowiącej część Larchmont Group, zajmującej się m.in. doradztwem na rynku kapitałowym. Grupa wprowadzała na polski rynek m.in. LNM Holdings, inwestora Polskich Hut Stali. D. ma status rezydenta Monako. Jest jednym z najbogatszych Polaków, przed sądem miał przyznać, że jego miesięczny dochód wynosi milion dolarów. W połowie lat 90. prowadził wspólne interesy z Siergiejem Gawriłowem (biznesmenem podejrzewanym o związki z rosyjskimi służbami specjalnymi), uznanym w Polsce w 1997 roku za persona non grata.
ks, pap