"Sądzę, że to jest szczyt, który może być w istocie na najbliższe kilka lat najważniejszy, bo on określi stopień współpracy Rosji i UE, albo stopień oddalenia Rosji i UE. Albo to zamknie wiele tematów, bo porozumienia są przygotowane, albo - w związku z napiętą sytuacją polityczną - może to tworzyć wiele kłopotów i pól konfliktowych. Więc myślę, że i z tego względu UE jest zainteresowana, aby na tych uroczystościach być" - powiedział Kwaśniewski w piątkowych radiowych "Sygnałach Dnia".
Po doniesieniach środowej "Rzeczpospolitej", że polska delegacja może uczestniczyć w moskiewskich uroczystościach obok takich postaci jak przywódca Korei Pn. Kim Dzong Il, Białorusi - Aleksandr Łukaszenka czy Turkmenistanu - Saparmurad Nijazow, Kwaśniewski poinformował, że poprosił polski MSZ o konsultacje w tej sprawie z partnerami z UE i NATO. Podtrzymał jednocześnie swoją decyzję wyjazdu do Moskwy.
W piątek raz jeszcze wyjaśnił, że zaproszenia są imienne, więc nie może wysłać do Moskwy nikogo w swoim zastępstwie. Zaznaczył, że jego zdaniem prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka "ma ten szczególny tytuł" do uczestniczenia w moskiewskich uroczystościach, że naród białoruski "w stosunku do całej ludności poniósł największe straty w II wojnie światowej". Natomiast jego zdaniem obecność w Moskwie Kim Dzong Ila może być znacznie większym problemem dla prezydenta USA George'a Busha. Dodał jednocześnie, że nie bardzo wierzy w obecność północnokoreańskiego przywódcy.
"Z tego, co ja wiem, Kim Dzong Il lubi podróżować pociągiem, więc rozumiem, że gdyby miał być 9 maja, to już gdzieś za chwilę powinien wyruszyć w tę podróż, żeby dotrzeć na czas" - powiedział. Dodał, że mówi to z pewnym przekąsem.
Zwrócił uwagę, że o polskiej ocenie skutków II wojny światowej będzie miał okazję mówić 7 maja we Wrocławiu, gdzie odbędą się uroczystości w związku z zakończeniem walk o Wrocław (Festung Breslau).
"Tam będę mówił o tym, że zakończenie wojny nie oznaczało wolności dla wszystkich państw, które zwyciężyły w wojnie z faszyzmem, że Polska i inne kraje środkowej i wschodniej Europy miały ograniczoną suwerenność, kraje bałtyckie utraciły swoją suwerenność. I trzeba wskazywać, że dopiero zryw "Solidarności", a później wiosna ludów 1989 roku doprowadziły do uzyskania przez nasz region prawdziwej suwerenności, wolności, możliwości budowania państw demokratycznych. (...) Wrocław jest tym miejscem, które - jak napisał Norman Davies - jest swoistym mikrokosmosem, więc ono powinno skupić uwagę również innych krajów, narodów, a może również mediów" - powiedział.
Jak dodał, 8 maja polska delegacja będzie chciała uczcić w Moskwie "pamięć tych Polaków, którzy już po wojnie zostali tam zamordowani", a 9 maja będzie uczestniczył w uroczystościach na Placu Czerwonym.
ks, pap