Na przykład posłów zaciekawiło, dlaczego przynajmniej w drugiej połowie lat 90. (być może tak jest do dziś) odbiór ropy przeznaczonej dla Polski potwierdzała w Rosji w stosownych dokumentach spółka J&S Energy z Warszawy, podczas gdy stroną kontraktów na dostawy ropy do Płocka i Gdańska, a także jej tranzyt rurociągiem "Przyjaźń", jest J&S Service&Investment Ltd. z Cypru. "Takiej sytuacji nie ma, chyba że taka sytuacja kiedyś tam... Ja też widziałem jakiś papier, który pokazywali, gdzie się to coś takiego. To było jakieś nieporozumienie, mnie się wydaje. (...) Polska spółka nie ma nic wspólnego z obrotem ropą naftową. (...) Moim zdaniem, to po prostu nastąpiło jakieś u pracowników przekłamanie, że na papierze J&S Energy ktoś wystawił potwierdzenie. (...) Ja uważam, że to jest błąd ludzki" - tak Smołokowski wyjaśniał sprawę. Jego wspólnik Grzegorz Jankilewicz zeznał, że taka sytuacja w ogóle nie nastąpiła. "Ta spółka [J&S Energy] nigdy nie odbierała ropy naftowej ani w Polsce, a - na ile mnie wiadomo - w żadnym innym kraju. (...)" - zapewniał posłów Jankilewicz.
Obaj skłamali. Gdy w sierpniu 2004 r. wysłaliśmy do firmy J&S jedno z jej własnych pism z 1997 r. (na papierze firmowym J&S Energy) z podobnym zapytaniem, dyrektor generalny J&S Holding Jarek Astramowicz odpisał nam "że to zwyczajowy sposób potwierdzania własnej ropy przez J&S". Dziś publikujemy pisma z 23 czerwca i 29 października 1997 r., oba na papierze firmowym J&S, a także miesięczny grafik dostaw w kierunku na Polskę, z którego wynika jasno, że to zarejestrowana w Polsce J&S Energy występowała jako odbiorca ropy, i to wielokrotnie. O tym świadczy też pismo z rosyjskiego koncernu TNK do rady nadzorczej PKN Orlen z 5 czerwca 2001 r., w którym wiceprezes TNK, składając ofertę bezpośrednich dostaw do rafinerii w Płocku, napisał, że "niestety, do tej pory wszystkie dostawy ropy były organizowane przez pośredników, w szczególności przez J&S Energy". Przypomnijmy, że to dość istotna różnica. Oficjalna strona kontraktów, czyli J&S Service&Investment Ltd., płaci na Cyprze 10 proc. podatku (do niedawna było to 4,25 proc.). J&S Energy z Warszawy musi zaś płacić polskie podatki, czyli 19 proc.
Dowiedzieliśmy się też m.in., na czym polegała "dywersyfikacja" dostawców ropy w Petrochemii Płock (później PKN Orlen). Jak ustaliliśmy, na przykład w 1996 r. J&S dostarczył 76,75 proc. ropy zakupionej przez płocką rafinerię. Drugim co do wielkości dostawcą do Płocka była firma Globus (13,45 proc.). Identyczny układ istniał w 1997 r. (J&S - 70,3 proc., Globus - 16,6 proc.). Jak przyznali przed sejmową komisją śledczą Smołokowski i Jankilewicz, Globus był ... spółką zależną J&S. Założono ją 26 maja 1996 r. w raju podatkowym na Wyspach Dziewiczych. Co ciekawe, firma United Petroleum, trzeci co do wielkości dostawca do Płocka w 1997 r., także powstała 26 maja, tyle że rok później i w Genewie. Do niej właściciele J&S się jednak nie przyznali. "Dywersyfikacja" a la Petrochemia Płock wyglądała zatem tak, że do interesu zaprzęgnięto spółki zależne J&S, by móc potem opowiadać bajki o licznych dostawcach, jakich rzekomo znalazła Petrochemia Płock, a całą ropę de facto i tak dostarczał J&S. Przy okazji, niskoopodatkowane zyski z handlu ropą płynęły nie tylko na Cypr, ale też na Wyspy Dziewicze. Tak działają w Polsce rafinerie, które należą do skarbu państwa (jak Grupa Lotos) albo nadal są przez niego kontrolowane (jak PKN Orlen)!
Jak dowiedział się "Wprost", o przesłuchanie Smołokowskiego i Jankilewicza na posiedzeniu niejawnym gorąco zabiegał Konstanty Miodowicz (poseł PO), ale ostatecznie niektórym członkom komisji udało się przeforsować przeprowadzenie części przesłuchania jawnie. Dzięki temu ciekawe informacje dotyczące afery związanej z dostawami ropy do Polski miał okazję poznać nie tylko poseł Miodowicz. Odpowiadając na pytania posła PiS Zbigniewa Wassermana, właściciele J&S potwierdzili na przykład, że byli udziałowcami sieci kantorów (w tym kantoru na słynnym ostatnio Krakowskim Przedmieściu w Warszawie). W toku przesłuchania skutecznie obalili mit o swym geniuszu biznesowym, plącząc się w zeznaniach, nieporadnie zasłaniając się niewiedzą o podstawowych zagadnieniach dotyczących ich holdingu J&S. Można było odnieść wrażenie, że jedyny ich związek z J&S to odbieranie raz do roku dywidendy z zysków. Kto więc naprawdę wykazał się "profesjonalizmem przede wszystkim i ciężką pracą" w budowaniu potęgi J&S w Polsce?
Jan Piński
Krzysztof Trębski