Czwartkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że dotarła do informacji, z których wynika, że w materiałach SB dotyczących inwigilacji Karola Wojtyły pojawia się nazwisko jego przyjaciela ks. prof. Mieczysława Malińskiego. Ks. Maliński w rozmowie z "Gazetą" powiedział, że SB wiele razy próbowało go złamać, ale zawsze odmawiał. Zaprzeczył, by istniały jakiekolwiek materiały dotyczące jego kontaktów z SB.
W czwartkowym programie Moniki Olejnik "Prosto w oczy" w TVP ks. Maliński powiedział, że czuje się "głupio", kiedy dziennikarze dzwonią do niego i pytają o jego kontakty z SB.
"+Kontakty+ to jest słowo bardzo ogólne. Kontakty można mieć i z tego wynika dobro. Ja jestem księdzem i zawsze byłem księdzem. I tak stanowiłem o sobie, odkąd mnie wyświęcono, żeby rozmawiać ze wszystkimi ludźmi. Żeby rozmawiać z ludźmi trudnymi, zagubionymi, także z moimi przeciwnikami" - powiedział ks. Maliński.
Dodał, że jego kontakty z SB ograniczały się do rozmów, które w PRL-u odbywał każdy, kto odbierał albo zdawał paszport po powrocie z zagranicy. Podkreślił, że nie podpisywał żadnej deklaracji ani nie otrzymywał żadnych pieniędzy od SB.
"Przeważnie wyjeżdżałem na pielgrzymki papieskie: Belgia, Francja, Holandia itd., wszystkie kraje europejskie zjeździłem. Wracałem pełen entuzjazmu, zachwytu i dzieliłem się ze wszystkimi ludźmi, którzy mnie o to pytali(...) Mówiłem (SB ) o tym, że papież mówi o godności człowieka, że papież mówi o braterstwie międzyludzkim, przebaczaniu, miłości" - dodał ks. Maliński.
Jego zdaniem, powinno się ujawnić fakt donoszenia "w ścisłym tego słowa znaczeniu". Na pytanie, czy powinno się ujawnić nazwiska, ks. Maliński odpowiedział: "Czemu ma to służyć? Dla kogo to ważne?".
Prezes IPN Leon Kieres, drugi z gości programu "Prosto w oczy", pytany przez dziennikarkę, czy ks. Maliński "niesłusznie się tłumaczy", powiedział tylko, że tłumaczy się niepotrzebnie.
ks, pap
Czytaj też: Poznamy donosicieli na Jana Pawła II?