Prokuratura Apelacyjna (PA) w Białymstoku również nie chce wypowiadać się na temat ewentualności postawienia zarzutów posłance Jakubowskiej w związku z prowadzonym tam śledztwem w sprawie procesu legislacyjnego dotyczącego ustawy rtv. "Nie komentujemy informacji prasowych" - powiedział rzecznik prasowy PA w Białymstoku Janusz Kordulski na temat poniedziałkowej publikacji "Gazety Wyborczej", która zapowiada takie plany prokuratury.
Sama Jakubowska w rozmowie z PAP w poniedziałek wyraziła przekonanie, że w tej sprawie nie zostaną jej postawione zarzuty. Jak utrzymuje posłanka, wniosek dotyczący zmiany zapisu wniósł na posiedzeniu rządu 19 marca 2002 roku ówczesny przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Juliusz Braun. Według Jakubowskiej, wniosek ten został przyjęty przez aklamację.
Prokurator Kordulski powiedział, że Aleksandra Jakubowska nie była dotąd przesłuchiwana w Białymstoku ani jako świadek, ani tym bardziej w żadnych innych okolicznościach. Nie chciał też odnieść się do informacji prasowych o planach postawienia zarzutów posłance i o wniosku o uchylenie w takiej sytuacji jej immunitetu poselskiego.
"Nie mogę się wypowiadać na temat czynności, które w przyszłości, ewentualnie, podkreślam ewentualnie, mogłyby być przeprowadzone. Więc ja nie przesądzam tego, że wniosek o uchylenie immunitetu będzie lub nie będzie skierowany" - dodał prokurator.
Według poniedziałkowej "GW", która donosi, że prokuratura chce postawić zarzuty Jakubowskiej, nie chodzi o usunięcie z rządowego projektu ustawy o rtv słów "lub czasopisma", tylko o inny odprysk afery Rywina: o zmianę zapisów dotyczących prywatyzacji TVP. Jakubowska, zeznając przed sejmową komisją śledczą badającą aferę Rywina miała przyznać się, że to ona sama zmieniła ten punkt rządowego projektu, i to już po posiedzeniu rządu, na którym projekt zaakceptowano. Tymczasem z materiału dowodowego zgromadzonego przez białostocką prokuraturę wynika, iż Jakubowska zrobiła to bezprawnie.
Chodzi o art. 29 nowelizacji ustawy o rtv, który przewidywał możliwość sprywatyzowania TVP, ale tylko za zgodą walnego zgromadzenia, czyli ministra skarbu. Miał to zauważyć ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek, który został już przesłuchany w Białymstoku, właśnie w sprawie zniknięcia tego zapisu z rządowego projektu.
Braun powiedział "Gazecie Wyborczej", że do jego propozycji nikt się wówczas nie ustosunkował. Uznał zatem, że rząd tej propozycji nie przyjął.
W samej sprawie usunięcia z rządowego projektu ustawy słów "lub czasopisma" białostocka prokuratura postawiła zarzut sfałszowania dokumentu trzem osobom: Janinie Sokołowskiej i Iwonie Galińskiej (prawniczkom Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji) oraz Tomaszowi Łopackiemu (prawnikowi z Ministerstwa Kultury). Cała trójka nie przyznaje się do winy, nie chce więc ujawnić, kto wydał im polecenie wykreślania tych słów z ustawy.
W raporcie Zbigniewa Ziobry (PiS), który Sejm przyjął jako swoje stanowisko, czytamy, że za trójką prawników stali Aleksandra Jakubowska i Włodzimierz Czarzasty, wówczas sekretarz KRRiT.