O. Hejmo, który od ponad 20 lat prowadzi polski Dom Pielgrzyma w Rzymie, twierdzi, że o planach ujawnienia przez IPN jego nazwiska jako osoby przekazującej SB informacje o papieżu dowiedział się od "przyjaciół" i prosił o spotkanie z przedstawicielami IPN. W jego opinii, IPN złamał wcześniejsze ustalenia "poczynione przez jego przyjaciół" (dał do zrozumienia, że ma na myśli arcybiskupa Stanisława Dziwisza), którzy kontaktowali się z Instytutem. Dlatego zrezygnował z podróży do Warszawy, choć oczywiście chciałby zajrzeć do swojej teczki.
"Pierwszy raz o czymś takim słyszę" - skomentował to Kieres. Dodał, że "jeden z pracowników IPN" (nie ujawnił, kto) mówił mu, że być może o. Hejmo będzie chciał się z nim spotkać podczas pobytu w Polsce.
Zdaniem ojca Hejmy, informacje nt. jego - jak twierdzi, rzekomej - współpracy z SB są elementem "większej operacji, mającej na celu zszarganie pamięci Jana Pawła II i jego otoczenia". Te słowa Kieres uznał za krzywdzące.
O. Hejmo zaznaczył, że nie ma nic na sumieniu, a dopiero teraz zaczyna kojarzyć fakty, m.in. wizyty u niego polskiego uchodźcy z Kolonii o nazwisku M. Mężczyzna ten nagrywał ich rozmowy na magnetofon.
Kieres nie chciał komentować słów o. Hejmy, że mógł być "nieświadomym agentem" i że agentem mógł być pan M. z Niemiec.
Według Marka Lasoty z krakowskiego IPN, który bada inwigilację Kościoła przez służby specjalne PRL, tajny współpracownik o pseudonimach "Dominik" i "Hejnał" (takimi, wg IPN, posługiwał się o. Hejmo) spotykał się z funkcjonariuszami SB i miał świadomość, z kim rozmawia. Jego zdaniem, przekazywane SB informacje nie mogły wpłynąć na bieg pontyfikatu Jana Pawła II; były to głównie informacje o "charakterze plotkarskim".
Na temat sprawy ojca Konrada Hejmy nie chce się wypowiadać Watykan. Z bólem przyjmuje tę informację Episkopat Polski. "Niewątpliwie sprawa ta wymaga pełnego, rzetelnego i jasnego wyjaśnienia" - powiedział rzecznik Konferencji Episkopatu ks. Józef Kloch.
"Byłem bardzo zaskoczony tą informacją. Ojciec Hejmo jest bardzo uczynnym człowiekiem" - powiedział prymas Polski kard. Józef Glemp.
Metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski powiedział, że musimy być "krytyczni, żebyśmy docierali do tego, o co naprawdę chodzi, a w tym wypadku nikt nie wie, o co naprawdę chodzi". Biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej ks. Jan Zając dodał, że w tej sprawie nie należy ulegać emocjom, bo nie są one najlepszym doradcą w wydawaniu ostatecznych sądów.
Zdaniem metropolity gnieźnieńskiego abp Henryka Muszyńskiego, dziwna jest sytuacja, w której ogłasza się nazwisko o. Konrada Hejmy jako współpracownika SB, nie rozmawiając z nim wcześniej, i do tego nie mówi się o tych, którzy "łamali ludzi".
W opinii bp Tadeusza Pieronka, dobrze się stało, że informacja o tym, kto współpracował z SB, została podana. "Prawda jest zawsze najlepszym wyjściem. Może być i bywa bolesna, ale ma charakter oczyszczający" - uznał. Dodał, że papież Jan Paweł II zapewne wybaczyłby o. Hejmie.
Sprawy o. Hejmy nie chce na razie komentować prezydent Aleksander Kwaśniewski. "Nie będę się wypowiadał w tej sprawie, dopóki czegoś więcej się nie dowiem, poza informacjami prasowymi" - powiedział Kwaśniewski. Dodał, że jest zaszokowany doniesieniami prasowymi, "podobnie jak chyba wszyscy".
ks, ss, pap
Czytaj też: Donosił na Ojca Świętego