Jak podkreślił, spełnił cele, które stawiał sobie przed wizytą w Moskwie - oddał hołd wszystkim, którzy uczestniczyli w walce z faszyzmem w czasie II wojny światowej i miał okazję w swym sobotnim wystąpieniu w ambasadzie i na Cmentarzu Dońskim do "wypowiedzenia słów prawdy, które bardzo boleśnie nosimy w sercach".
Na Cmentarzu Dońskim znajdują się symboliczne groby dwóch przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, podstępnie aresztowanych przez NKWD, skazanych w Procesie Szesnastu i osadzonych w więzieniu na Butyrkach - Leopolda Okulickiego i Stanisława Jasiukowicza. Kwaśniewski, który w niedzielę odwiedził Cmentarz, podkreślił, że zostali oni skazani za niepopełnione winy.
Powiedział też wówczas, że w najnowszej historii Polaków i Rosjan jest wiele nierozliczonych krzywd, które kładą się długim cieniem na wzajemnych stosunkach. Mówił też, że przypominając o tych krzywdach Polska nie kieruje się nienawiścią czy żądzą odwetu, tylko szuka dróg porozumienia.
Na poniedziałkowej konferencji prezydent przypomniał też, że oddał też hołd ofiarom stalinizmu na placu przed gmachem Łubianki i miał okazję podziękować środowiskom Memoriału - organizacji pozarządowej, która zajmuje się dokumentowaniem zbrodni stalinizmu.
"Nie zgadzam się z opiniami, które są formułowane od dłuższego czasu o Polsce - że została upokorzona, nie znalazła swego właściwego miejsca w tych obchodach. To świadczy albo o naszym polonocentryzmie, albo o nadmiernych oczekiwaniach" - powiedział Kwaśniewski.
"Nie ma żadnego powodu, by uważać, że Polska, polscy weterani i polska rola w koalicji antyfaszystowskiej została przedstawiona fałszywie czy źle" - dodał.
Prezydent przyznał, że "możemy mieć uczucie, iż rola Polski nie została w pełni doceniona", ale - jak dodał - trudno byłoby to zrobić w krótkim okolicznościowym przemówieniu, a takie właśnie było - zdaniem Kwaśniewskiego - wystąpienie prezydenta Rosji Władimira Putina.
Rosyjski prezydent nie wspomniał o Polsce jako o uczestniku koalicji antyhitlerowskiej. W ocenie Kwaśniewskiego nie należy jednak tego przemówienia komentować w jakiś nadzwyczajny sposób i doszukiwać się podtekstów.
"(Putin) starał się powiedzieć tak wiele, jak można w stosunku do swoich rodaków, i uniknąć kontrowersyjnych ocen historycznych. Było to niezwykle poprawne politycznie, ważne, wyważone wystąpienie okolicznościowe" - dodał.
Według Kwaśniewskiego, w przemówieniu Putina nie było żadnych prób rewidowania historii, które z polskiego punktu widzenia byłyby niedopuszczalne, żadnych stwierdzeń, które można by uznać za kontrowersyjne.
Kwaśniewski jest przekonany, że gdyby nie pojechał do Moskwy, popełniłby błąd.
Zapewne - ocenił prezydent - w sensie medialnym po rosyjskiej stronie nikt nie zauważyłby nieobecności przedstawicieli Polski. Natomiast "ugodzilibyśmy gospodarzy" i miałoby to jakiś wpływ na relacje Polski i Rosji w przyszłości, bo byłby to tego rodzaju afront, który nie pozostaje bez echa.
Zdaniem Kwaśniewskiego, nieobecność polskiego prezydenta na moskiewskich obchodach nie znalazłaby zrozumienia np. u prezydentów Stanów Zjednoczonych czy Francji obecnych na tych uroczystościach. Nieobecność przedstawicieli Polski byłaby też - jak dodał - bolesna dla tych wszystkich rosyjskich weteranów, którzy żywią dla Polski wielki sentyment.
Prezydent ma nadzieję, że uroczystości rocznicowe będą pomagać w budowie porozumienia i pojednania oraz prawdzie. "Wizyta była ważnym sygnałem dążenia do normalności, wzajemności i ustanowienia zasad współpracy na fundamencie prawdy, otwartej i szczerej dyskusji również o różnicach historycznych, które ciągle dzielą Polaków i Rosjan" - dodał.
"Obecność przywódców 53 państw w Rosji była ważna i dla Rosji, i dla współczesnego świata i dla Europy, która buduje nowe relacje" - uważa Kwaśniewski.
ss, pap