Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego Warszawa- Śródmieście.
W sprawie LFO, którą prowadzi tarnobrzeska prokuratura, głównym podejrzanym jest pomysłodawca przedsięwzięcia, założyciel i prezes spółki Zygmunt N., który przebywa obecnie w Wielkiej Brytanii i nie stawia się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie.
W związku z tym prokuratura wnioskowała o wydanie europejskiego nakazu aresztowania. W styczniu br. tarnobrzeski sąd okręgowy wydał taki nakaz. Obecnie prokuratura czeka na zatrzymanie podejrzanego. Od momentu jego zatrzymania, prokuratura ma 14 dni na przedstawienie mu zarzutów. Chce mu zarzucić wyłudzenie 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenie 8 milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Innym podejrzanym w sprawie LFO jest Włodzimierz W. Jemu postawiono zarzut pomocy głównemu podejrzanemu w przywłaszczeniu mienia spółki na łączną kwotę blisko 8 mln zł. Jest on także podejrzany, jako jeden z udziałowców spółki, o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.
Spółka LFO, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza.
Z 32 mln dolarów pożyczki spółka wykorzystała 21 milionów. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka nie spłaciła kredytu. Bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 miliona dolarów.
ks, pap