MSWiA i policja od początku temu zaprzeczały. W piątek "GW" przeprosiła policję, komendanta głównego i opinię publiczną. Wyjaśniła, że "padła ofiarą umyślnej dezinformacji, którą prawdopodobnie zaplanował szef zarządu CBŚ w Olsztynie Jan Markowski". Gazeta ujawniła też, że informacje o aferze przekazał jej komendant wojewódzki policji w Łodzi Janusz Tkaczyk.
"Oczekujemy, że premier wyciągnie wnioski i wycofa się z błędnych decyzji. Ta sprawa nie może być zwycięstwem prowokatorów" - czytamy w piątkowym oświadczeniu kierownictwa Sojuszu przekazanym PAP.
Jak podkreślono, premier odwołał Brachmańskiego mimo zapewnień kierownictwa MSWiA i członków kierownictwa SLD o tym, że "oskarżenia o istnieniu gangu wewnątrz Policji (...) to konfabulacja i rozgrywka wewnętrzna".
Sojusz wyraził też "najwyższe zgorszenie tego typu sposobem spełniania funkcji kontrolnej mediów wobec władzy".
"Oczekujemy, że zachowanie +Gazety Wyborczej+ nie sprowadzi się tylko do +Przepraszamy, zostaliśmy wprowadzeni w błąd" - głosi oświadczenie.
Zdaniem liderów Sojuszu, "ostre i bezpardonowe" oskarżenia dziennika spowodowały, że "bezzasadnie podważono zaufanie obywateli do Policji".
"Sprawa ta zdemaskowała, jak wygląda w Polsce dziennikarstwo śledcze. Skoro to była prowokacja, to czas, żeby odpowiedzialność za nią ponieśli prawdziwi sprawcy" - czytamy w oświadczeniu.
ss, pap