Jak podały w środę "Fakty" TVN, z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Jaruzelski był tajnym współpracownikiem Informacji Wojskowej o pseudonimie "Wolski". W czwartek po południu na stronach internetowych IPN pojawiły się dokumenty, o których poinformowała TVN.
Jaruzelski uznał doniesienia TVN za "nasilanie się ataków, pomówień i polowania na jego osobę".
"Pachnie mi to jakimś zupełnym absurdem. W ogóle trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć" - skomentował te doniesienia premier Marek Belka.
Zdaniem lidera PO Jana Rokity, "potwierdzone jest dzisiaj to, że agent +Wolski+ to Wojciech Jaruzelski". Zespół powołany przez szefa IPN powinien - według Rokity - przede wszystkim ustalić, "czy są wskazówki ku temu, żeby twierdzić, iż agent +Wolski+ wydał kogoś na tortury bądź śmierć".
"Powinniśmy się dość precyzyjnie dowiedzieć, jakie były skutki działalności agenta +Wolskiego+" - podkreślił Rokita. "Wierzę w to, że archiwa - zwłaszcza wojskowe - są dość precyzyjnie zachowane, a kwerenda da odpowiedź na większość pytań" - ocenił.
B. prezydent Lech Wałęsa przyznał w rozmowie z PAP, że "byłoby dla niego zaskoczeniem, gdyby gen. Jaruzelski nie był współpracownikiem +tych lub jeszcze innych służb+". "Nie miałem żadnych wątpliwości, że nim był" - podkreślił. Wałęsa dodał, że "myślał, iż Jaruzelski dobrze +wyczyścił+ swoje papiery".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że "rzecz musi być wyjaśniona do końca - jest pytanie, na czym polegała ta współpraca, komu przyniosła szkodę. (...) Jeden donos mógł wtedy kosztować życie". Jego zdaniem, jeśli środowe doniesienia potwierdzą się, należy rozważyć pozbawienie Jaruzelskiego "przywilejów, także materialnych, orderów, tytułów i zaszczytów".
Zdegradowania Jaruzelskiego do stopnia szeregowca domaga się Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz uważa z kolei, że ocena Jaruzelskiego powinna nie tyle dotyczyć faktu jego współpracy z Informacją Wojskową, co konkretnych działań podejmowanych przez niego.
"Niezależne od ocen tzw. Informacji Wojskowej, przed półwieczem była to organizacja, z którą musiał współpracować każdy oficer w wojsku, bo taka jest reguła relacji pomiędzy kontrwywiadem a armią" - dodał.
Według szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, sprawa ewentualnej współpracy Jaruzelskiego z Informacją Wojskową powinna zostać "od początku do końca wyjaśniona przez historyków". Dopiero wtedy informacje - już sprawdzone - można przedstawić opinii publicznej - uważa Olejniczak.
Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl) wzywa do ostrożności w ocenie sprawy. "Jestem historykiem i wiem, że tego rodzaju dokumenty należy traktować ostrożnie - to może być trop prowadzący we właściwym kierunku, ale to może być trop prowadzący na manowce" - powiedział.
Jak dodał, w tej sprawie nie ufa politykom, tylko historykom. "Nie ufam zwłaszcza politykom prawicy, którzy Jaruzelskiego i tak utopiliby w łyżce wody. Jak się pojawiła okazja, to uznają, że znaleźli już cały wielki zbiornik do utopienia Jaruzelskiego" - uznał Nałęcz.
Historyk IPN Antoni Dudek uważa, że dokument TVN, dotyczący współpracy Jaruzelskiego z IW, ma charakter "poszlakowy". "Osobiście, znalazłszy taki dokument, nie odważyłbym się go ogłaszać publicznie" - podkreślił.
IW była uzależnionym od Związku Radzieckiego i Armii Czerwonej organem kontrwywiadu wojskowego, działającym w Polsce w latach 1944-1957, odpowiedzialnym, obok Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, za masowe represje wśród żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej oraz ludności cywilnej. W 1957 roku przekształcona została w Wojskową Służbę Wewnętrzną Ministerstwa Obrony Narodowej.
ss, pap