Z samym Kiszczakiem nie udało się dziennikowi porozmawiać. "Męża nie ma w domu i nie wiadomo, kiedy wróci. Nie sądzę, by chciał się wypowiadać na temat generała Jaruzelskiego" - powiedziała "Życiu Warszawy" żona byłego szefa MSW.
Według materiałów Stasi znajdujących się w Instytucie Gaucka w Berlinie, Jaruzelskiego zwerbował Kiszczak w 1952 roku. Wtedy, gdy generał był wykładowcą Akademii Sztabu Generalnego - informuje "Życie Warszawy". Dokumenty nie podają precyzyjnie, w jakim okresie Jaruzelski był wykładowcą ASG. Z życiorysu generała można się jednak dowiedzieć, że w 1952 roku odbył Kurs Doskonalenia Dowódców ASG, a rok później stanął na czele Oddziału Akademii Wojskowych GZWB - podaje dziennik.
"Czesław Kiszczak z Informacją Wojskową był związany od końca 1945 roku. Do ASG trafił jako słuchacz w 1953 roku" - mówi gazecie dr Zbigniew Palski, historyk. Jego zdaniem trudno jest ocenić wiarygodność dokumentów NRD-owskiej Stasi bez dokładnych badań. "Trzeba szczegółowo zbadać i ocenić informacje tam zawarte. Podchodziłbym do nich z dużą ostrożnością, ponieważ są w nich nieścisłości. Na przykład nie zgadzają się niektóre daty. Nie świadczy to oczywiście o tym, że dokument w całości jest fałszywy. Żeby wydać ostateczną opinię, potrzebne są - jak już mówiłem - dogłębne badania" - dodaje Palski.
To, że Jaruzelski miał być tajnym współpracownikiem Informacji Wojskowej o pseudonimie Wolski, wynika z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej. Ujawniły to w środę Fakty TVN. Informacja o Jaruzelskim wywołała prawdziwą burzę. W Instytucie Pamięci Narodowej powołano specjalny zespół, który zajmie się poszukiwaniem materiałów o ewentualnych związkach gen. Wojciecha Jaruzelskiego z wojskowymi służbami specjalnymi PRL. Czy przeszkodą w wyjaśnieniu sprawy mogą być różne daty zwerbowania, które znajdują się w dokumentach? IPN podaje datę zwerbowania - 1946 r., zaś w dokumentach Stasi mowa o 1952 roku. Zdaniem historyków nie ma to znaczenia - czytamy w "Życiu Warszawy".
"Bywało, że ta sama osoba była pozyskiwana ponownie, co mogło wynikać chociażby z tego, że agent pozostawał przez jakiś czas niewykorzystany" - wyjaśnia w dzienniku Antoni Dudek, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej.
ks, pap