Ranny mężczyzna jest transportowany do Kielc karetką pogotowia w asyście radiowozów - dodał Skorek.
Napadu na konwój przewożący pieniądze dla Banku Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych dokonano po południu. Bandytom nie udało się zrabować pieniędzy. Ostrzelani przez ochroniarza uciekli srebrnym audi z niemieckim numerem rejestracyjnym HER 698H. Policja podjęła pościg. Najpierw znaleziono auto porzucony przez napastników.
"Samochód znaleziono w Wolicy, osiem kilometrów od Połańca. O tym, gdzie został pozostawiony poinformował policję telefonicznie anonimowy rozmówca ze Staszowa" - powiedziała PAP rzeczniczka komendanta świętokrzyskiej policji nadkom. Elżbieta Różańska- Komorowicz.
Według niej, pojazd był przestrzelony i miał zbite dwie szyby, Jak ustalono, został skradziony 12 czerwca w Kielcach.
Rzeczniczka dodała, że białe cinquecento, w którym w czasie napadu - około godz. 12.30 - kilkadziesiąt metrów od banku, widziano jednego z bandytów, miało fałszywą tablicę rejestracyjną.
Według Różańskiej-Komorowicz, policja przesłucha w sprawie napadu kilkuset świadków, którzy widzieli to zajście bezpośrednio na ulicy lub z sąsiedztwa.
Świadkowie napadu widzieli, że jednego z bandytów wnoszono rannego do samochodu. W związku z tym, policja zaapelowała do lekarzy, by o fakcie ewentualnego udzielenia pomocy medycznej postrzelonej osobie powiadomili policję. "To obowiązek" - zaznaczyła nadkomisarz.
Mężczyźni, krępej budowy ciała, podczas napadu mieli na sobie kamizelki kuloodporne, twarze zasłaniały im kominiarki.
Według informacji zebranych przez PAP, napadnięty konwój należał do firmy "Dersław", która zajmuje się m.in. ochroną Elektrowni "Połaniec". Właścicielem "Dersława" jest DGP Dozorbud Grupa Polska z siedzibą w Legnicy.
Według relacji przedstawicieli spółki, do napadu doszło, gdy konwój podjeżdżał do śluzy bankowej. Wówczas drogę zajechało mu audi 80 i jeden z zamaskowanych napastników oddał strzały w kierunku kierowcy i siedzącego obok ochroniarza.
"Wtedy trzeci, siedzący z tyłu, ochroniarz użył wobec napastnika broni, wystrzeliwując w jego kierunku dwa magazynki z pistoletu służbowego. Następnie kierowca konwoju, chowając się pod kierownicę, na wstecznym biegu wyjechał spod banku" - powiedział PAP kierownik wydziału ochrony spółki "Dersław" Marek Fudala. Dodał, że nikomu z jego podwładnych nic się nie stało.
"Nasi pracownicy są regularnie szkoleni z zasad używania broni i zachowania się w sytuacjach ekstremalnych. Dlatego udało im się zachować zimną krew" - zaznaczył Fudala.
Major Krzysztof Przepiórka pełnomocnik zarządu ds. ochrony DGP Dozorbud Grupa Polska zapewnił, że udało się uratować wszystkie pieniądze.
Spółka DGP Dozorbud Grupa Polska nie podaje wysokości przewożonej tym konwojem kwoty. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do firmy ochroniarskiej w konwojowanym aucie mogło być nawet ok. półtora miliona złotych.
ss, pap