Giertych (LPR) uzasadnił wniosek tym, że istnieją wątpliwości co do bezstronności Różańskiego. Powołał się przy tym na relacje jednej z ekspertów komisji Emilii Nowaczek, która twierdzi, że Różański jej groził. Miało do tego dojść w przerwie przesłuchania Józefa Oleksego, gdy Nowaczyk ustosunkowała się do wniosku pełnomocnika świadka w sprawie wyłączenia Konstantego Miodowicza i eksperta Bogdana Liberę z przesłuchania b. premiera. Według notatki Nowaczyk, którą przekazała ona prezydium komisji, Różański miał jej grozić, że jeśli nie poprze wniosku o wyłączenie Miodowicza, złoży na nią skargę. Wcześniej, jeszcze w marcu, Różański miał jej mówić, że jest niezadowolony z jej ekspertyz i wie, że przeciwko jej rodzinie prowadzone jest postępowanie karne.
Zbigniew Wassermann (PiS), który wniosek poparł, jest zdania, że Różański grożąc Nowaczyk popełnił przestępstwo.
Różańskiego twierdzi, że to nieprawda, a całą sprawę nazwał aktem politycznym i skandalem. Według niego, wykluczenie go z prac komisji miało uniemożliwić wzięcie pod uwagę stanowiska lewicy przy pisaniu raportu z prac komisji. "Stanowisko to nie pasuje do tez postawionych przez pana Giertycha i Wassermanna" - oświadczył. Jeśli Nowaczyk poczuła się zagrożona powinna złożyć zawiadomienie do prokuratury - powiedział.
ika, pap