Po tym zdarzeniu Celiński nie brał udziału w pracach komisji. Wrócił pod warunkiem, że będzie miał możliwość zadawania pytań Danucie G. Stąd ponowne wezwanie jej przed komisję. Po sobotniej opinii ekspertów, Celiński zwrócił się o reasumpcję głosowania, które zdecydowało o jego wyłączeniu z zadawania pytań Danucie G. Kiedy posłowie odrzucili jego wniosek, Celiński opuścił posiedzenie komisji.
Celiński powiedział potem dziennikarzom, że nie wie, czy będzie uczestniczył w dalszych pracach komisji. "Prawdę mówiąc, nie wiem co zrobię" - powiedział. Jego zdaniem, komisja znajduje się "w pojemniku z szambem, gdzie wygrywają ci, którzy mocniej biją łapami w zawartość tego szamba". "To kiedyś będzie kosztowało nas wysoką cenę" - dodał.
Danuta G. wraz z Krzysztofem Chomą była współwłaścicielką firmy paliwowej "Dansztof" z Bogatyni. W maju przed komisją śledczą opowiedziała, jak w październiku 1999 r. do jej spółki weszli przedstawiciele grupy przestępczej, którą "w uproszczeniu" nazwała PKN Orlen SA - BGM. BGM to spółka baronów paliwowych Jana Bobrka, Arkadiusza Grochulskiego i Zdzisława Marszałka.
Według G., Choma wraz z Bobrkiem i Wiesławem Strózikiem zmusili ją do podpisania dokumentów, które posłużyły do zalegalizowania 7 mln zł - kwoty uzyskanej w obrocie podrabianymi paliwami, przeprowadzenia fikcyjnej operacji podniesienia kapitału "Dansztofu" o 4 mln zł i podpisania dokumentu pozwalającego na wyłudzenie z Kredyt Banku 5 mln zł.
Danuta G. utrzymuje, że jej wspólnik Choma wraz z ludźmi z mafii paliwowej doprowadzili do przejęcia jej firmy przez tę mafię. Według Danuty G., ona sama i jej pełnomocnik Andrzej Czyżewski usiłowali wydostać się spod wpływów mafii.
W maju Danuta G. przekonywała posłów, że mafia paliwowa w Polsce istnieje, bo chronią ją funkcjonariusze państwa, przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
W sobotę stwierdziła, że działalności mafii paliwowej i bezczynności w tej sprawie dolnośląskich organów finansowych zawiadomiony został Marek Belka w czasie gdy był ministrem finansów. Według niej, kierownictwo Urzędu Kontroli Skarbowej i Izby Skarbowej we Wrocławiu chroniło struktury mafijne przed ujawnieniem.
Ponadto według niej, prokuratorzy prokuratury krajowej i kolejni ministrowie sprawiedliwości - Stanisław Iwanicki, Barbara Piwnik, Grzegorz Kurczuk - informowani byli o działaniach mafii paliwowej w miejscowości Zaremba, (woj. dolnośląskie). Według niej, z opowieści mieszkańców tej miejscowości wynika, że przestępczy proceder prowadzony jest tam także obecnie.
B. współwłaścicielka "Dansztofu" powiedziała też że funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, w tym świadek komisji śledczej Zenon Parchimowicz, mieli informować ją, że ich działania przeciwko strukturom mafii paliwowej są "blokowane" przez wysokich funkcjonariuszy MSWiA i komendy Głównej Policji "powołujących się na upoważnienia pana Krzysztofa Janika".
Parchimowicz zeznawał przed komisją w piątek. Według szefa komisji Andrzeja Aumillera (UP), Parchimowicz powiedział komisji, że Danuty G. nie zna i nie rozmawiał z nią. Danuta G. utrzymywała jednak, że wiele razy rozmawiała z Parchimowiczem, pamięta też spotkanie z nim i rozmowę telefoniczną.
"Kiedy zwracałam uwagę, że nic się nie dzieje, że Choma i jemu podobni działają bez problemu, Parchimowicz powiedział, że panowie [Józef] Sasin i [Roman] Kurnik z ramienia MSWiA kontrolowali wszystkie działania i przeszkadzają" - powiedziała.
Aumiller (UP) poinformował, że jedna z oskarżanych przez G. osób, - Wiesław Strózik przekazał komisji obszerne oświadczenie, w którym zaprzecza zeznaniom Danuty G. z maja, w których oskarżyła go o udział w zalegalizowaniu kwoty ok. 7 mln zł z obrotu podrabianymi paliwami.
Danuta G. podtrzymała jednak swe wcześniejsze zeznania, że grupa mafii paliwowej przygotowywała się do wyłudzenia - przy wykorzystaniu "Dansztofu" oraz udziale współpracowników kilku banków, kilkudziesięciu mln złotych m.in. w formie kredytów. Poszczególne etapy realizacji planu - według niej - były nadzorowane przez Strózika i Emilię Aleksandrowicz, występujących w imieniu grup mafijnych.
Danuta G. powiedziała też, że latem 2000 roku prokurent firmy paliwowej Pollex Zbigniew Kulig, który chciał nawiązać z jej firmą kontakty handlowe, powoływał się na Józefa Oleksego.
G. potwierdziła swoje zeznania przytoczone przez Aumillera, że Kulig powoływał się na Marię i Józefa Oleksych, jako na osoby związane z firmą Pollex. "Mówiąc to, podkreślił, że jest nie do ruszenia" - dodała. Aumiller zauważył, że zeznający w piątek przed komisją Oleksy zaprzeczył jakoby roztaczał nad kimś parasol ochronny.
ss, pap