"Po wysłuchaniu wyjaśnień posłanki postanowiliśmy odrzucić stawiane wobec niej zarzuty. Naszym zdaniem, okoliczności zdarzenia nie zostały dostatecznie udowodnione, a jej wyjaśnienia przekonały nas" - powiedział w sobotę po wyjściu z posiedzenia przewodniczący sądu koleżeńskiego Piotr Łyżeń. Dodał, że orzeczenie było jednogłośne.
Łyżeń nie wykluczył jednak wznowienia postępowania wobec Śledzińskiej-Katarasińskiej, gdyby pojawiły się w tej sprawie jakieś nowe dowody.
Do kolizji z udziałem łódzkiej liderki PO doszło 9 czerwca na wiadukcie na ulicy Przybyszewskiego w Łodzi. Według policji, kierująca oplem corsą posłanka nie zachowała należytej ostrożności podczas zmiany pasa ruchu i doprowadziła do niegroźnej kolizji z samochodem iveco. Nikomu nic się nie stało.
Posłance trzykrotnie zmierzono poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Według policji, za pierwszym razem badanie wykazało ok. 0,24 promila alkoholu w wydychanym powietrzu (dopuszczalna w Polsce norma to 0,2 promila). Kolejne badania przeprowadzone w komendzie wykazały już 0,12 i 0,1 promila alkoholu. Posłanka zapewniała, że nie była pod wpływem alkoholu, ani nie uciekała z miejsca zdarzenia, co sugerowali inni uczestnicy kolizji.
Po tym zdarzeniu zarząd PO skierował do sądu koleżeńskiego partii wniosek o ukaranie posłanki. Sąd krajowy zdecydował, że zajmie się nim regionalny sąd koleżeński. Jego posiedzenie wyznaczono w Skierniewicach. Sąd koleżeński mógł przychylić się do wniosku, uznać winę i wymierzyć karę. Mógł też stwierdzić, że się nie zgadza i uznać argumenty drugiej strony, a mógł też uznać wniosek i odstąpić od wymierzenia kary.
Zgodnie ze statutem partii, sąd koleżeński PO ma do dyspozycji kary od upomnienia poprzez naganę, zawieszenie w prawach członka na okres nawet 2 lat, aż do wykluczenia z Platformy.
Po ogłoszeniu decyzji sądu, Śledzińska-Katarasińska przyznała, że nigdy nie miała wątpliwości o swojej racji. Powiedziała, że ten czas pozwolił jej poznać "prawdziwych przyjaciół i wreszcie poznać fałszywe osoby z jej otoczenia". Przypomniała też, że nigdy nie zasłaniała się immunitetem poselskim.
Tymczasem łódzka policja, za pośrednictwem Komendy Głównej, skierowała do ministra sprawiedliwości wniosek o uchylenie immunitetu posłance PO. Tylko po jego uchyleniu będzie mogła skierować do sądu grodzkiego wniosek o ukaranie jej za wykroczenie. Posłanka zapowiedziała, że gdy marszałek Sejmu poinformuje ją o wpłynięciu wniosku o uchylenie jej immunitetu, ona sama się go zrzeknie w tej sprawie.
ss, pap