"Akceptujemy powoływanie komisji egzaminacyjnych przez ministra, jednak chcielibyśmy większego udziału w nich naszych przedstawicieli. Zamiast proporcji - trzy osoby z resortu sprawiedliwości i dwie z samorządu - wolelibyśmy - trzy z samorządu i dwie z ministerstwa, z których jedna przewodniczyłaby komisji" - powiedział mec. Lewandowski.
Sprzeciw radców wywołuje także umożliwienie osobom po egzaminie sędziowskim i prokuratorskim wpisywania ich na listę radców, bez istniejącej obecnie konieczności trzyletniego wykonywania zawodu.
"Jesteśmy również przeciwni wpisywaniu na listę radców doktorów bez habilitacji. Nasze wątpliwości budzi też możliwość zdawania egzaminu końcowego przez osoby zatrudnione przez pięć lat na stanowiskach +związanych ze stosowaniem lub tworzeniem prawa+. Być może państwowe egzaminy wyeliminują takie osoby, z pewnością niewystarczająco przygotowane" - dodał.
Sejm znowelizował ustawę 30 czerwca. W czwartek senatorowie przewagą jednego głosu przyjęli ją bez poprawek. Przewiduje ona, że egzaminy na aplikacje będą przeprowadzać państwowe komisje, a jak dotąd nie korporacje prawnicze; zakłada szerszy dostęp do zawodów prawniczych oraz możliwość dostępu do egzaminu zawodowego nie tylko po odbyciu aplikacji, ale także poprzez czynną pracę w zawodzie prawniczym.
Nowelizacja poszerza dostęp do zawodów prawniczych, np. przez dopuszczenie magistrów prawa do prowadzenia działalności umownie nazywanej "doradztwem prawnym".
Uchwalona zmiana ma umożliwić przeprowadzenie konkursów na aplikacje. Nie można ich przeprowadzać od zeszłego roku, gdy Trybunał Konstytucyjny uznał, że regulaminy korporacji prawniczych, w których były opisane zasady konkursów, nie wystarczą, by je przeprowadzać. Takie przepisy powinny bowiem - według TK - znajdować się w ustawie, a nie w regulaminach.
em, pap
Czytaj też komentarz Aleksandra Pińskiego: Ostateczny krach systemu korporacji?