Na początku lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że w archiwach IPN w Krakowie odnalazło się oświadczenie b. kaprala SB Pawła K., który napisał w 1990 r., że Przewoźnik był jednym z jego agentów. Potem Paweł Kosiba odwołał te słowa. Powiedział PAP, że Przewoźnik nie był jego agentem, a to, co napisał, było "zasłyszane".
Andrzej Przewoźnik zaprzecza, jakoby był agentem. Po ujawnieniu sprawy ocenił, że jej nagłośnienie w czasie konkursu na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej jest "nieprzypadkowe". Zapowiedział, że w celu obrony swego imienia "podda się wszystkim procedurom".
Nazwisko Andrzeja Przewoźnika jest wymieniane wśród kandydatów na stanowisko prezesa IPN. On sam jeszcze nie podjął w tej sprawie decyzji. Szef kolegium IPN uznał, że po ujawnieniu notatki Przewoźnik nie może ubiegać się o to stanowisko. Inni członkowie kolegium nie podzielali tej opinii.
ks, pap