Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, zarzut czynnej napaści na policjanta otrzymało 35 demonstrantów, dwóch pozostałych odpowie za znieważenie lub grożenie funkcjonariuszom.
W przypadku pozostałych 32 górników policja skierowała do sądów grodzkich wnioski o ich ukaranie - odpowiedzą za chuligaństwo. W środę wieczorem wszyscy autokarami wrócili do domów.
Według szacunków policji, straty jakie poniosła ona w sprzęcie (podczas starć z górnikami) to ponad 98 tys. zł. Rzecznik powiedział, że "kwota ta nie uwzględnia na razie kosztów związanych ze zniszczonymi samochodami policyjnymi, gdyż te musi określić rzeczoznawca". "Będziemy występować do organizatorów o pokrycie tych strat" - zapowiedział Sokołowski.
Do Warszawy przybyło we wtorek rano ok. 5,5 tys. górników, aby manifestować przed Sejmem w obronie prawa górników do emerytury po 25 latach pracy pod ziemią. Mimo apeli organizatorów manifestacji o spokój, doszło do zamieszek. W kierunku policjantów poleciały petardy, świece dymne i metalowe nakrętki. Część protestujących przewróciła barierki chroniące parlament.
Policja użyła armatki wodnej, gazu łzawiącego i skierowała pod Sejm dodatkowe siły. Rannych zostało 11 policjantów i siedmiu górników, zatrzymano 69 demonstrantów.
ks, pap