"Mamy informacje, że ok. 300 tysięcy osób przyjechało tu pociągami, ale przecież wielu dojechało także samochodami" - powiedział Owsiak podczas konferencji prasowej.
Natomiast według Andrzeja Kuleszy z zespołu prasowego lubuskiej policji, w imprezie uczestniczyło nie więcej niż 200 tys. osób.
Owsiak zapewnił, że nie było problemów z przygotowaną na Woodstock infrastrukturą: zapleczem technicznym czy sanitarnym. "Wszystko dobrze funkcjonowało" - stwierdził.
Jak wynika z informacji przygotowanych przez organizatorów, na byłym poligonie, gdzie trwa festiwal, ustawiono ok. 60 punktów gastronomicznych, 80 automatów telefonicznych oraz 600 przenośnych toalet.
Scena, której podłoga ma powierzchnię 375 metrów kwadratowych, waży 100 ton, a do jej budowy przygotowano 4.400 części. Wszystko to przywiozło 9 tirów. Przez tydzień budowało ją 12 osób. Po obu stronach sceny działają dwa ogromne telebimy. Według Owsiaka, że wstępnie oszacowany koszt imprezy to ok. 1,5 mln zł.
"Po raz pierwszy ze sceny tej mówiliśmy do uczestników Woodstocku w dwóch językach" - przypominał o obecności Niemców Owsiak.
Podziękował mieszkańcom Kostrzyna za przyjazne przyjęcie, a różnego rodzaju służbom i opierającemu się na wolontariacie liczącemu tysiąc osób Pokojowemu Patrolowi za współpracę.
Zwrócił też uwagę na to, że nie doszło do żadnych poważnych incydentów, a działania policji ograniczyły się do pojedynczych interwencji. "Zatrzymano kilku dilerów, ale właśnie o to chodziło, żeby ich wyłapać. Policja była w tym względzie bardzo skuteczna" - uważa Owsiak.
Odniósł się też do zdarzenia, które miało miejsce podczas występu grupy Die Toten Hosen, której koncert nie był słyszany w internecie. "Stało się tak, bo konsoleta przywieziona przez niemiecką grupę nawaliła i zostały z niej wypięte nasze kable. To nie powinno się stać i lider grupy nas za to potem przeprosił" - powiedział Owsiak.
ss, pap