Znajdująca się w grupie zatrzymanych reporterka radia "Merkury" Wiesława Pińkowska powiedziała, że przejście pod bramę zakładu uniemożliwili im pracownicy Farmutilu, którzy w dwóch kilkudziesięcioosobowych grupach wzięli dziennikarzy i ekologów "w dwa ognie".
Na miejsce zdarzenia przyjechała policja. Funkcjonariusze wylegitymowali wszystkich, którzy znajdowali się na drodze.
Po ok. dwóch godzinach pracownicy Farmutilu, blokujący zatrzymanym powrót do samochodów, odeszli, ale - jak powiedziała reporterka radia - część ekologów i dziennikarzy zdecydowała się zostać i poczekać na przybycie urzędników gminnych, mających wyjaśnić kwestię własności drogi, a także na przedstawicieli inspekcji sanitarnej i weterynaryjnej.
ss, pap