Maszyna miała dotrzeć do kraju o północy z niedzieli na poniedziałek, ale tuż przed wylotem z Kabulu doszło do awarii. W czasie kołowania głębokiemu rozcięciu, o długości kilkunastu centymetrów, uległy trzy opony po lewej stronie podwozia, a czwarta została uszkodzona w wyniku tarcia. Maszynę zatrzymano.
Jak się okazało, przyczyną zniszczenia opon było najechanie samolotu na wystający z pękniętej płyty lotniska kątownik metalowy, którego użyto jako zbrojenie. Droga kołowania na kabulskim lotnisku jest w złym stanie. Miał okazję przekonać się o tym korespondent PAP towarzyszący Zemkemu i dowódcy sił powietrznych gen. Stanisławowi Targoszowi w objeździe samochodem całego lotniska. W wielu miejscach drogi kołowania płyty są pęknięte, wystają pręty, a wyrwy mają po kilkanaście centymetrów głębokości. W dobrym stanie natomiast jest pas startowy lotniska, wyremontowany dwa lata temu przez Japończyków.
Zdaniem pilotującego samolot dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, płk. Tomasza Pietrzyka, niezauważenie w porę uszkodzeń opon mogło mieć poważne konsekwencje.
"W czasie startu kawałki gumy odrywające się z uszkodzonych opon mogły z wielkim impetem wpaść do silnika. W takiej chwili koła obracają się z prędkością 300 km/h" - powiedział PAP płk Pietrzyk. Zaznaczył, że skutki mogły być podobne do tragicznej katastrofy francuskiego Concorde'a przed kilkoma laty.
Nawet gdyby start odbył się pomyślnie, to do groźnego wypadku mogłoby dojść podczas międzylądowania w stolicy Tadżykistanu - Duszanbe.
TU-154M miał na pokładzie tylko jedno koło zapasowe, więc zaszła konieczność sprowadzenia z kraju dodatkowych kół. Samolot transportowy z kołami wystartował z Krakowa dopiero w poniedziałek wieczorem, gdy otrzymano wszystkie zezwolenia na przelot nad obcymi terytoriami.
We wtorek transportowiec dostarczył zapasowe koła do Kabulu, a polscy mechanicy zamontowali je w miejsce uszkodzonych. TU-154M wyruszył w drogę powrotną o godz. 8 czasu polskiego. W drodze do kraju samolot lądował w Duszanbe, gdzie zatankował paliwo. Podróż przebiegła pomyślnie, a jedyną przeszkodą był przeciwny wiatr, który spowalniał prędkość lotu.
Zemke w niedzielę, w przeddzień Święta Wojska Polskiego, złożył wizytę żołnierzom polskiego kontyngentu wojskowego w bazie Bagram, położonej 60 km od Kabulu. Z lotniska w jedną stronę dotarł w konwoju, a z powrotem amerykańskim śmigłowcem transportowym.
ss, pap