http://www.wprost.pl/ar/?O=80514&C=57 Marszałek powiedział, że trzy czy cztery razy, kupował na giełdzie akcje o wartości kilku tysięcy złotych, zaprzeczał jednak, by kiedykolwiek korzystał "z wielomilionowego kredytu i że za takie pieniądze dokonywał jakichkolwiek transakcji giełdowych. To jest całkowite kłamstwo" - mówił. Przyznał, że "miał coś, co można określić mianem promesy kredytowej". "To występuje wtedy, kiedy banki oferują swoim klientom możliwość uzyskania kredytu na zakup akcji" - mówił. "To przyrzeczenie możliwości uzyskania kredytu na zakup jedynie danych akcji, danego przedsiębiorstwa wchodzącego na giełdę. Nie są to realne pieniądze, którymi można dysponować. W chwili ogłoszenia tzw. redukcji kupna, z czego wynika, ile realnie dana osoba może kupić akcji, bank ostatecznie określa kredyt, jaki danej osobie przyznaje. I w moim przypadku, było to sto kilkadziesiąt tysięcy zł w roku 2000" - powiedział.
Pytany o akcje Agory powiedział, że kupił ich 350. Ich wartość przeliczał zgodnie z aktualną ceną giełdową i tę kwotę wpisywał do oświadczenia majątkowego.
Marszałka w najwyższym stopniu zdenerwowało dopiero pytanie dziennikarza "Wprost" o to, czy ujawni, jakie akcje jakich firm kupował w 2000 r. oraz oświadczenie majątkowe złożone w Sejmie poprzedniej kadencji. Pytany o to samo przed opublikowaniem artykułu "Makler Cimoszewicz", odmówił odpowiedzi. Oto jego odpowiedź podczas konferencji:
"Proszę pana, ja ujawnię nie tyle wam, czyli tygodnikowi "Wprost", co ujawnię mediom. W korespondencji z redaktorem naczelnym pańskiego tygodnika, pozwoliłem sobie stwierdzić że czytając wasze publikacje na mój temat, nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie chodzi wam o rzetelne informowanie czytelników, tylko o wasze zaangażowanie w bardzo nieprzyzwoitej kampanii przeciwko mojej osobie" - powiedział Cimoszewicz podczas konferencji prasowej, zwracając się do dziennikarza tygodnika "Wprost".
"Ja w tej chwili was nie będę pozywał do sądu, ale moja rodzina, którą ośmieliliście się próbować zbezcześcić w jednym ze swoich tekstów, najprawdopodobniej w dniu dzisiejszym wniesie powództwo przeciwko waszej redakcji" - zapowiedział.
"Popełniliście błąd, ryzykując konflikt nie tyle ze mną, pomimo dość powszechnej opinii o moim trudnym charakterze, dopiero zobaczycie z kim macie do czynienia, jeżeli ośmieliliście się zniesławić dobre imię moich najbliższych" - groził.
Konferencja zakończyła się ostentacyjnym wyjściem marszałka z sali.
W poprzednim tygodniku "Wprost" zamieszczony został także artykuł "Konspiracja Cimoszewiczów" o kłopotach, jakie mogą czekać córkę i zięcia Cimoszewicza z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości w związku z transakcją zakupu akcji PKN Orlen, przeprowadzoną przez nich za pośrednictwem marszałka.
ss, ks, em, pap