Jak poinformowała rzeczniczka łódzkiej prokuratury apelacyjnej Małgorzata Glapska-Dutkiewicz, obydwu zatrzymanym grozi kara do 3 lat więzienia. "Z powodu zagrożenia taką właśnie karą, prokuratura nie będzie wnioskować o areszt" - powiedziała rzeczniczka.
Według prokuratury do zdarzenia doszło w pierwszej połowie 2003 roku. Mieczysław W. - powołując się na wpływy w instytucji państwowej - miał "umożliwić pośrednictwo w pozytywnym załatwieniu spraw urzędowych jednego z przedsiębiorców z terenu woj. Łódzkiego". Jednocześnie zażądał za to milion złotych. Z kolei Jerzy P., według prokuratury, miał ułatwić Mieczysławowi W. popełnienie przestępstwa przez "udzielenie informacji o problemach prawnych przedsiębiorcy, żądając jednocześnie w zamian za to 50 tys. zł".
Zatrzymanie ma związek z prowadzonym od sierpnia ubiegłego roku przez ABW pod nadzorem łódzkiej prokuratury apelacyjnej śledztwem w sprawie przyjmowania korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy. Śledztwo zostało wszczęte po doniesieniu dwóch znanych biznesmenów z podłódzkiego Rzgowa - braci Gałkiewiczów, właścicieli hal targowych. Doniesienie braci Gałkiewiczów związane było również ze sprawą sponsorowania przez nich sportowej spółki SPN Widzew SSA.
W związku z tym śledztwem kilka miesięcy temu zatrzymano już trzy osoby: dwóch byłych działaczy SLD - b. wiceprezydenta Łodzi Marka K. i radnego Tomasza R., a także b. zastępcę Mazowieckiego Inspektora Nadzoru Budowlanego Tomasza S. Dwóm pierwszym postawiono zarzuty przyjęcia w 2002 roku od rzgowskich przedsiębiorców 50 tys. zł w zamian za "zachowanie sprzeczne z obowiązującym prawem". Jak twierdzili biznesmeni, kwota ta miała być przeznaczona na kampanię wyborczą kandydata SLD na prezydenta miasta.
Z kolei Tomasz S. jest podejrzany o powoływanie się na wpływy w instytucjach, w których pracował, oraz wyłudzenie w 2003 r. od tych samych przedsiębiorców 3 tys. zł i żądanie od nich 1 mln zł. Cała trójka trafiła do aresztu. Po kilku dniach działacze Sojuszu opuścili areszt za kaucją.
Osoba Wachowskiego pojawia się również w kontekście zarzutów o złożenie fałszywych zeznań przed prokuraturą w Piasecznie. 26 października w Warszawie ma ruszyć proces. Wachowskiemu grozi do 3 lat więzienia. Jego nazwisko przewija się też w kilku innych niewyjaśnionych sprawach.
Jak informował w 2004 r. rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski, przestępstwo miało polegać na tym, iż podczas przesłuchania Wachowski zaprzeczył, by otrzymał w maju 2001 r. od biznesmena z Magdalenki Sławomira M. kwotę 30 tys. dolarów za załatwienie wizy do USA i by podpisał pokwitowanie odbioru tej kwoty. "Tymczasem prokuratura ustaliła - opierając się na policyjnej opinii grafologicznej - że Wachowski podpisał takie pokwitowanie" - powiedział Kujawski.
Sprawę rozpatrzy Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa.
Nazwisko Wachowskiego pojawia się też w śledztwie o przemyt do Polski w latach 1997-2000 co najmniej 100 kg kokainy z Ameryki Łacińskiej, prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie. Według prokuratorów, sprawa "wymaga jeszcze weryfikacji". Sam Wachowski mówił, że informacje o jego kontaktach z gangsterami pochodzą od przestępców i są pomówieniami.
Wobec Wachowskiego wysuwano też z różnych stron zarzuty, że za łapówkę spowodował ułaskawienie w latach 90. przez prezydenta Lecha Wałęsę gangstera z gangu pruszkowskiego Andrzeja Zielińskiego, "Słowika". Wachowski temu zaprzeczał, a prokuratura nie ustaliła, kto z ówczesnej Kancelarii Prezydenta przyjął łapówkę za to ułaskawienie
Wachowski, od 1990 r. sekretarz stanu, minister stanu, szef gabinetu prezydenta, po zdymisjonowaniu w 1995 r. odszedł z polityki.
ss, ks, tvn24, pap
Czytaj też: Wielka wsypa (Czy Mieczysław Wachowski uczestniczył w międzynarodowym narkobiznesie? - śledztwo dziennikarzy "Wprost" i TVP 1)