Tusk zaznaczył, że liderzy PiS powinny potraktować ten apel jednocześnie jako "prośbę i ostrzeżenie". "Jeśli Jarosław lub Lech Kaczyńscy wyobrażają sobie, że można budować zasobną, bezpieczną Polskę i z panem Giertychem, panem Lepperem i ojcem Rydzykiem, i równocześnie z Platformą Obywatelską, to jest to niemożliwe (...) Bezpiecznej Polski nie zbuduje się z ludźmi, dla których nienawiść, obsesja, kompleksy, są główną motywacją działania politycznego" - dodał Tusk.
Lider PO oświadczył, jeśli Jacek Kurski (polityk PiS, doradca ds. kampanii wyborczej PiS) będzie miał wpływ na strategię polityczną Prawa i Sprawiedliwości, to PO i PiS nie uda się stworzyć wspólnego rządu. "Jeśli tak ma wyglądać merytoryczna dyskusja, jeśli to jest merytoryczna argumentacja PiS, to powiem wprost: nie można rządzić z Prawem i Sprawiedliwością, jeśli Jacek Kurski i jego koledzy będą nadawali ton tej partii. Nie będzie rządu z Prawem i Sprawiedliwością, jeśli argumenty, którymi posługuje się Radio Maryja i Jacek Kurski, będą argumentami tej partii" - oświadczył Tusk.
Podkreślił jednak, że nie przewiduje czarnego scenariusza, jakim byłoby niestworzenie koalicji rządowej z PiS. Jest pewien, że jak "minie gorączka kampanijna", liderzy PiS się opamiętają. Tusk wierzy w "dobry finał" rozmów z Kaczyńskimi po wyborach.
Przywódca PO obawia się jednak, że na czarnej kampanii wyborczej, jaką, jego zdaniem, uprawia PiS wobec Platformy, może skorzystać inne ugrupowanie. Tusk podkreślił, że osobiście dbał o to, żeby przez ostatnie tygodnie ze strony PO nie było w kierunku PiS jakiejkolwiek "zaczepki".
"Nikt tych wyborów jeszcze nie wygrał. Polacy z narastającym zniecierpliwieniem patrzą na polityków, którzy agresją nadrabiają własny brak kwalifikacji czy nieumiejętności. Mogę powiedzieć wprost: jeśli PiS będzie coraz bardziej agresywne, to w tej kampanii wygra największy agresor, to znaczy Samoobrona i Andrzej Lepper mogą być prawdziwymi zwycięzcami" - wyjaśnił szef PO.
Tusk zapewnił, że emeryci, po ewentualnym zwycięstwie PO, mogą "czuć się bezpiecznie". "Wasze emerytury przy Platformie będą bezpieczne" - zapewnił. Tusk dodał, że na przełomie marca i kwietnia 2006 r. emeryci mogą się spodziewać znaczących podwyżek swoich uposażeń. Budżet państwa przeznaczył na to 6 mld zł.
Lider Platformy powiedział także, że cieszy się, iż tacy "zatwardziali przeciwnicy" jak prezydent Aleksander Kwaśniewski, pozytywnie wyrażają się o jego kandydaturze na najwyższy urząd w państwie.
Kwaśniewski powiedział w czwartek w Radiu Zet, że zgadza się z twierdzeniem, iż Tusk chce kontynuować jego koncepcję prezydentury. Pozytywnie ocenia jego kampanię. "Gdy chodzi o kampanię, o pomysł na zachowanie publiczne i koncepcję prezydentury, to niewątpliwie to jest mój sukces" - powiedział Kwaśniewski. Według niego, Tusk nie chce "prezydentury rewolucyjnej, bardzo aroganckiej".
Tusk podkreślił, że nie spodziewał się takich opinii ze strony prezydenta i też nie zabiegał o nie. Tym bardziej, że jak powiedział szef PO, jeszcze dwa tygodnie temu Kwaśniewski mówił, że zwycięstwo Tuska w wyborach prezydenckich byłoby czymś katastrofalnym. "Jeśli tak zatwardziali moi przeciwnicy, jak prezydent Kwaśniewski, zmieniają pogląd na mnie i zaczynają dostrzegać moje zalety, mogę się z tego tylko cieszyć" - zaznaczył.
Dodał, że chciałby kontynuować dobre strony prezydentury Kwaśniewskiego. Wymienił w tym kontekście "zdrowy rozsądek, umiar, powściągliwość" w polityce międzynarodowej, które to cechy, zdaniem Tuska, Kwaśniewski wykazywał nawet wbrew swojemu zapleczu politycznemu.
Jako sukcesy obecnego prezydenta w kwestiach zagranicznych Tusk wymienił sfinalizowanie wejścia Polski do Unii Europejskiej oraz zaangażowanie w sprawy Ukrainy. Zdaniem Tuska, stosunki polsko- rosyjskie oraz polsko-niemieckie Kwaśniewski natomiast "zawalił".
Tusk podkreślił, że zdecydowanie nie odpowiada mu styl sprawowania prezydentury przez Aleksandra Kwaśniewskiego, gdzie panuje "swoisty przepych, bardziej przypominający Moskwę niż Sztokholm".
Lider PO oświadczył, że to właśnie chęć zmiany sposobu funkcjonowania najwyższego urzędu w państwie była dla niego głównym powodem decyzji o starcie w wyborach. Zapowiedział, że jeśli wygra wybory prezydenckie, to ograniczy m.in. wydatki na swoją kancelarię.
ks, pap