Poznańscy politycy PiS jechali na Białoruś jako turyści samochodem żony jednego z nich. Oprócz posła elekta w samochodzie był jego asystent, a także współpracownik eurodeputowanego Marcina Libickiego - Norbert Napieraj; czwartą osobą w samochodzie był specjalista politolog.
"Mój ojciec poseł do PE Marcin Libicki został zaproszony do Mińska na Kongres Sił Demokratycznych, ponieważ on nie mógł nie mógł pojechać, udałem się tam z jego współpracownikami. Zadeklarowaliśmy w ambasadzie pobyt turystyczny. W nocy z piątku na sobotę zostaliśmy zatrzymani na granicy i cofnięci" - powiedział Filip Libicki.
Białoruska Straż Graniczna zażądała notarialnego upoważnienia na korzystanie z samochodu, który był własnością żony jednego z zatrzymanych polityków. "Nie wiem czy był to rzeczywisty wymóg czy posłużono się pretekstem" - dodał.
"Wcześniej nie wiedzieliśmy, że takie upoważnienie jest wymagane. Nie było takiej informacji na stronach internetowych ambasady ani w samej ambasadzie nas o takim wymogu nie poinformowano" - zapewnił Libicki.
Libicki nie ukrywa celu swojej wizyty. "Nie ukrywam, że mamy po tamtej stronie przyjaciół, z którymi współpracujemy - chcieliśmy im okazać pomoc i wsparcie..." - dodał.
ks, pap