Kandydat PiS na premiera odniósł się w ten sposób do czwartkowej wypowiedzi Donalda Tuska, który "straszył - jak się wyraził Marcinkiewicz - programem zdrowotnym PiS, uznając ten program za szalenie radykalny".
Marcinkiewicz powiedział, że program PiS, także w służbie zdrowia, ma na celu, aby wszyscy Polacy mogli korzystać solidarnie z owoców wzrostu gospodarczego. Jego zdaniem, liberalny program naprawy państwa, w tym służby zdrowia, polegający m.in. na jej prywatyzacji "rzeczywiście naprawi służbę zdrowia, ale tylko dla bogatych".
"Całe pozostałe społeczeństwo niestety będzie tkwiło w tym stanie służby zdrowia, z jakim mamy dziś do czynienia, co więcej będziemy pozbawieni szerokiego dostępu do najlepszych ośrodków medycznych" - powiedział Marcinkiewicz.
"Na program liberalny, także w zakresie ochrony zdrowia, na program prywatyzacji służby zdrowia nie będzie miejsca w rządzie, który tworzę" - oświadczył.
Zaznaczył, że sprzedaż placówek służby zdrowia, prywatyzacja szpitali nie doprowadzi do poprawy dostępu Polaków do służby zdrowia, do najlepszych placówek i specjalistów.
Na sugestię dziennikarza, że finansowanie służby zdrowia z budżetu państwa w przeszłości nie przynosiło dobrych efektów, Marcinkiewicz odpowiedział, że "przeszłość nie jest do przywrócenia". "W naszym programie także znajduje się sprawa związana z koszykiem usług medycznych, także z dodatkowymi, także prywatnymi, ubezpieczeniami zdrowotnymi. Jesteśmy otwarci na daleko idące zmiany, ale naszych zmian radykalnymi nazwać nie można. Można je nazwać solidarnymi, bo takimi są" - podkreślił.
Na pytanie, czy PiS będzie się starał o poparcie Samoobrony i LPR dla swoich projektów ustaw zdrowotnych, Marcinkiewicz powiedział, że "nie wchodzi w rachubę żadna inna koalicja jak tylko z Platformą Obywatelską".
ss, ks, pap