Na przesłuchaniu, przeprowadzonym w środę w obecności dwóch ustanowionych przez Jarucką obrońców, prokuratura przedstawiła byłej asystentce społecznej Cimoszewicza zarzut posłużenia się sfałszowanym dokumentem, składania fałszywych zeznań i ukrywania dokumentów, za co grozi jej do 5 lat więzienia.
Kujawski powiedział, że Jarucka nie przyznała się do zarzuconych jej czynów i rozpoczęła składanie wyjaśnień, jednak co do istoty sprawy ich nie złożyła, bo przesłuchanie przerwano z uwagi na jej stan zdrowia. "Przesłuchanie trwało krótko" - przyznał rzecznik prokuratury i dodał, że Jarucka będzie wezwana ponownie, jeszcze w październiku. Dokładnego terminu prokuratura nie ujawnia.
Jarucka miała do końca września zwolnienie lekarskie (chodziło o to, że była wówczas w ciąży). Z tego powodu prokuratura nie mogła jej wezwać.
Według b. asystentki, Włodzimierz Cimoszewicz jako szef MSZ miał ją upoważnić do zmiany jego oświadczenia majątkowego z 2002 r. Prokuratura stawia jej zarzuty na podstawie zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, w których Jarucka opisywała, jak doszło do zamiany oświadczenia majątkowego Cimoszewicza w MSZ w kwietniu 2002 r.
Prokuratura przedstawiła Jaruckiej cztery zarzuty. Oprócz posłużenia się podrobionym upoważnieniem do zamiany oświadczeń majątkowych Cimoszewicza, zarzucono jej składanie fałszywych zeznań przed sejmową komisją co do okoliczności związanych z wystawieniem jej tego upoważnienia. Pozostałe zarzuty dotyczą ukrywania w jej mieszkaniu 15 dokumentów z MSZ oraz pięciu dokumentów związanych z Cimoszewiczem - jego oświadczenia majątkowego z 22 stycznia 2002 r. oraz zeznań podatkowych Cimoszewicza.
Za składanie fałszywych zeznań grozi do trzech lat więzienia, za ukrywanie dokumentów - do dwóch lat pozbawienia wolności, a za posłużenie się sfałszowanym dokumentem - do 5 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura chce, by Jarucka wyjaśniła m.in., skąd miała w domu oświadczenie majątkowe Cimoszewicza ze stycznia 2002 r., skoro upoważnienie do jego wymiany, przedstawione przez nią sejmowej komisji śledczej - jak twierdzą biegli - jest fałszywe. Oświadczenie znaleźli w styczniu 2005 r. funkcjonariusze ABW, którzy przeszukiwali jej dom w związku z poszukiwaniem tajnych depesz wyniesionych z MSZ. "Jeśli będzie w stanie odpowiedzieć nam na to pytanie, to przecież nikt nie mówi o akcie oskarżenia" - mówił wcześniej Kujawski.
Podejrzany ma prawo w przesłuchaniu składać wyjaśnienia lub tego odmówić. Prawo stanowi, że odmowa wyjaśnień nie może sama w sobie być okolicznością obciążającą - wtedy jednak podejrzany sam pozbawia się możliwości zaprezentowania swojej obrony.
W końcu września Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie znalazła powodów, by wznowić śledztwo w sprawie zatajenia informacji w oświadczeniach majątkowych Cimoszewicza. Umorzyła w początkach września postępowanie w sprawie zatajenia informacji w oświadczeniach majątkowych składanych przez Cimoszewicza. Uznała, że nieumyślnie zataił on w oświadczeniach majątkowych z 2002 r. posiadanie akcji PKN Orlen i BMC, wobec czego nie można mówić o przestępstwie. Umorzono też śledztwo w sprawie rzekomego składania przez Cimoszewicza fałszywych zeznań przed sejmową komisją śledczą.
W połowie września Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania na prezydenta. "Zmasowana akcja czarnej propagandy skierowana przeciwko mnie przyniosła zamierzony skutek" - oświadczył. Ogłosił, że rezygnuje "w proteście przeciw deprawowaniu obyczaju politycznego w Polsce przez część polityków i część dziennikarzy".
ks, pap