Ponadto - jak napisaliśmy - Łuczak pożyczał Marcinkiewiczowi pieniądze na wyjazdy zagraniczne, jak również zatrudnia jego syna i brata w swoich firmach. Ponadto - według "Wprost" - jedna z firm Łuczaka została tytularnym sponsorem gorzowskiego klubu koszykówki żeńskiej, którego Marcinkiewicz jest wiceprezesem.
J. Kaczyński powiedział dziennikarzom w Sejmie, iż wie, że Marcinkiewicz "nie zaciągał żadnych długów u pana Łuczaka". Podkreślił, że z jego wiedzy wynika też, że kandydat PiS na premiera "nie odpowiada za jakieś zobowiązania finansowe swojego brata, które zresztą zostały zwrócone". "Więc w ogóle nie rozumiem, na czym polega ten problem" - dodał.
"To, że ktoś ma brata i ten brat ma wobec jakiegoś biznesmena zobowiązania, pożyczył jakieś pieniądze i je zwrócił, to co z tego?" - pytał prezes PiS.
Podkreślił, że zgodnie z informacjami, które uzyskał od Marcinkiewicza, Łuczak "nie jest bohaterem żadnej afery, nie jest przedmiotem żadnego postępowania karnego". "Wobec tego nie bardzo rozumiem, o co tutaj w ogóle chodzi" - oświadczył Kaczyński.
Jednak po chwili dodał: "Rozumiem o co chodzi - chodzi o czarną kampanię i ostrzegam tych, którzy takie kampanie prowadzą, że mogą bardzo źle na tym wyjść".
Przypomnieliśmy, że "w wywiadzie opublikowanym w poprzednim numerze +Wprost+ Marcinkiewicz zapewniał: +Nie łączyły nas (z Łuczakiem) nigdy i nie łączą żadne, najmniejsze nawet interesy. Nigdy nie nastąpił żaden konflikt między moją pracą publiczną, a jego działalnością biznesową+".
Kaczyński w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że nie ma nic złego w kontaktach polityków z biznesmenami. "Jeśli przyjąć, że w ogóle nie można mieć stosunków ze światem biznesu, to partia PO powinna przestać istnieć, natychmiast się rozwiązać" - powiedział. Dodał, że sam nie zna Jana Łuczaka.
ss, pap
Czytaj też: Premier w SMS-ie
Polityka prorodzinna Kazimierza Marcinkiewicza