Polska "depresja polityczna" po białorusku

Polska "depresja polityczna" po białorusku

Dodano:   /  Zmieniono: 
W dzienniku wieczornym pierwszego programu białoruskiej telewizji ukazał się materiał krytyczny wobec wyborów prezydenckich w Polsce. Pojawiła się tam m.in. informacja, że frekwencja była "rekordowo niska".
Polska jest w "depresji politycznej" - wynikało z treści reportażu - w wyniku wejścia do Unii Europejskiej.

Białoruska telewizja podała też, że nawet ci wyborcy, którzy poszli głosować, z trudem decydowali się, na kogo oddać głos, i w  rezultacie "żaden z pretendentów nie zwyciężył w pierwszej turze".

Powołując się na opinie anonimowych obserwatorów telewizja oceniła, że "dowodzi to braku zaufania obywateli do polityków oraz  konieczności reform gospodarczych i umocnienia wizerunku władz".

Autor reportażu z Warszawy powiedział, że słaba frekwencja w  niedzielnych wyborach jest rezultatem "depresji politycznej", jaką przeżywa społeczeństwo po  przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Jego zdaniem przyczyny tej depresji to "bezprecedensowe bezrobocie, ostry kryzys gospodarczy i europejski problem pijanego polskiego hydraulika".

Białoruska telewizja oceniła, że kandydaci, którzy przeszli do  drugiej tury wyborów, Donald Tusk i Lech Kaczyński, reprezentują "siły nacjonalistyczne" - pierwszy o charakterze liberalnym, drugi - katolickim.

Telewizja podała też, że Tusk i Kaczyński wywodzą się z partii, które mają większość w nowym Sejmie i będą tworzyć nowy rząd. Jednak zdaniem autora reportażu nie przetrwa on długo.

ks, pap