"To indywidualna decyzja sądu, ja nie mam takich podejrzeń, a uczestniczyłem w posiedzeniu, na którym ta decyzja zapadła. Prokuratura zapewne to sprawdzi" - powiedział jeden z obrońców Rywina, mec. Marek Małecki.
Chodzi o zwolnienie lekarskie Lwa Rywina z 7 września wystawione przez lekarza z ZOZ na warszawskiej Pradze-Północ. Sąd w sprawie tego zwolnienia odbył na początku tygodnia posiedzenie i zawiadomił prokuraturę o swych podejrzeniach. Jednocześnie nieobecność Rywina na badaniach 7 września została przez sąd uznana za nieusprawiedliwioną.
Zwolnienie z 7 września było powodem niestawienia się Rywina na nakazane mu przez sąd badania. Nowy termin badań sąd wyznaczył na środę. Sąd potwierdził, że Rywin przesłał kolejne zwolnienie, wystawione przez innego lekarza.
Mec. Małecki oświadczył, że jego klient "będzie przywieziony" na zaplanowane na środę badanie w Zakładzie Medycyny Sądowej, mimo że dysponuje zwolnieniem lekarskim, które wynika z tego, że Rywin przeszedł "dwie poważne operacje serca". "Będzie przywieziony, mimo złego stanu zdrowia, złego samopoczucia i medialnej nagonki na niego" - podkreślił adwokat.
22 września sąd oddalił wnioski obrony o zmianę składu biegłych lekarzy, którzy mają zbadać skazanego - adwokaci twierdzili, że ci przeprowadzający badania są nieobiektywni.
Jeśli prokuratura ustali, że doszło do fałszerstwa, lekarzowi grozi do 5 lat więzienia, nie wiadomo, czy także Rywin mógłby za to być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Sąd bada, czy stan zdrowia pozwala Rywinowi na odbywanie kary. Takie zalecenie dla niższej instancji wydał 31 maja Sąd Apelacyjny w Warszawie, zwalniając Rywina z więzienia, w którym spędził on 43 dni. Do czasu rozstrzygnięcia całej procedury Rywin pozostaje na wolności.
W lipcu sąd okręgowy zdecydował, że Rywin ma przedstawić aktualne wyniki badań lekarskich, które znów zweryfikują biegli z Zakładu Medycyny Sądowej. Obrona chciała, by wypowiedzieli się o tym zupełnie nowi biegli. Sąd w lipcu postanowił jednak, że biegli będą z tego samego zakładu, co przy poprzednich badaniach. Obrona zaskarżyła to postanowienie, domagając się wyłączenia biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej.
Mec. Piotr Rychłowski mówił wtedy, że byli oni nieobiektywni, gdyż w czasie wywiadu z Rywinem na temat jego zdrowia zapisywali co innego, niż mówił. Ponadto nie znali warunków więziennego szpitala, w którym - ich zdaniem - Rywin miał mieć zapewnioną wystarczającą opiekę medyczną, co kwestionowała obrona.
20 października Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację prokuratury i obrony w sprawie Rywina. Uchylenia tego wyroku chce i prokuratura, i obrona - ale z rozbieżnych powodów.
27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin domagał się w lipcu 2002 r. 17,5 mln dolarów od wydawcy tego dziennika - Agory SA. W zamian miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla spółki zmian w projekcie nowelizacji ustawy o rtv. W nagraniu rozmowy, którego potajemnie dokonał redaktor naczelny "GW" Adam Michnik, Rywin mówił, że jest pośrednikiem "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę". Pieniądze miały być przeznaczone m.in. dla SLD; "GW" miała zaprzestać krytykowania premiera, a Rywin - zostać szefem Polsatu, który Agora chciała kupić. Ówczesny premier Leszek Miller mówił, że nie zlecał nigdy Rywinowi pośrednictwa w żadnej sprawie.
Prokuratura oskarżyła Rywina o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy u władz w zamian za łapówkę. Sąd Okręgowy w Warszawie w kwietniu 2004 r. niejednogłośnie zmienił kwalifikację czynu i skazał Rywina na 2,5 roku za usiłowanie oszustwa. W grudniu 2004 r. SA uznał, że Rywin jest winny nie usiłowania oszustwa, lecz pomocy w płatnej protekcji ze strony nieustalonej grupy osób. SA obniżył wyrok do 2 lat.
ks, pap