Szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód Grzegorz Ocieczek poinformował PAP, że wszczęto śledztwo w tej sprawie. "Policjanci przesłuchują w tej chwili lekarzy i pielęgniarki ze szpitala" - powiedział.
Prawdopodobnie w najbliższych dniach kobietom zostanie przedstawiony zarzut narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Może im za to grozić do pięciu lat więzienia.
"Gazeta Wyborcza" i "Fakt" podały w środę, że dwie pielęgniarki na nocnym dyżurze wyjęły z inkubatora wcześniaka i zmuszały, by "pozował" do zdjęć, jedna z nich włożyła dziecko do kieszeni fartucha. Odbywało się to na oddziale patologii GCZDiM. O sprawie zaalarmował "Gazetę" pracownik studia fotograficznego, do którego jedna z pielęgniarek przyniosła film do wywołania.
"Od trzech tygodni miałem te materiały u siebie. Po konsultacji ze znajomymi lekarzami postanowiłem przesłać je prasie. Sumienie mi podpowiedziało, że tak właśnie powinienem zrobić" - powiedział PAP pracownik studia fotograficznego, w którym został wywołany film z aparatu. Zaznaczył, że w całej historii to nie on jest "głównym bohaterem".
Jak podkreślił, nie chce, by sprawa rzucała złe światło na całe GCZDiM. To świetny szpital - mówił - a same pielęgniarki na pewno wielokrotnie pomagały chorym, ale w tamtej sytuacji zachowały się po prostu głupio. "W niektórych przypadkach głupota może jednak zabić" - powiedział.
W szpitalu trwa postępowanie zmierzające do dyscyplinarnego zwolnienia pielęgniarek z pracy. Kierownictwo placówki skierowało też doniesienie do prokuratury i Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych.
"Kobiety tłumaczyły, że wyjęły dziecko z inkubatora do ważenia. W żaden sposób nie tłumaczy to ich zachowania. Należało dziecko zważyć i z powrotem włożyć do inkubatora" - podkreśliła Kidawa.
"To dla nas ogromny szok. Tak ciężko buduje się zaufanie pacjentów, a tak łatwo można je stracić. Chcemy się rozstać z tymi paniami jak najszybciej" - powiedziała PAP zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa w Centrum Renata Póda.
Jak poinformowała, o sprawie szpital dowiedział się we wtorek od dziennikarzy. Kierownictwo placówki zwróciło się do prasy o udostępnienie płyty ze zdjęciami. Chodzi o próbę zidentyfikowania dziecka, które fotografowały pielęgniarki. "Chcemy dotrzeć do tego dziecka i dowiedzieć się, w jakim jest stanie" - powiedziała Póda.
Z wyjaśnień pielęgniarek wynika, że do incydentu doszło w sierpniu, we wrześniu oddano zdjęcia do wywołania. Pielęgniarki, które w środę składały przełożonym wyjaśnienia mówiły, że nie zdawały sobie sprawy, że robią coś nagannego.
"Mówiły, że chciały zrobić pamiątkowe zdjęcia, żeby pokazać bliskim, jakimi maleństwami się opiekują. Dopiero teraz, kiedy sobie uzmysłowiły, że popełniły straszny błąd, świat się im zawalił" - podkreśliła Póda. Dodała, że obie panie cieszyły się dotąd dobrą opinią. Jedna z nich miała sześcioletni staż, druga - dwuletni.
Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych wystosowała w środę pismo do rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Katowicach, w którym zwraca się o natychmiastowe wszczęcie postępowania w tej sprawie. Rada chce też, by rzecznik skontaktował się z pracodawcą pielęgniarek "w celu uruchomienia procedury dyscyplinarnej".
Dyrektor Póda powiedziała, że rozmawiała już z rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej i niewykluczone, że pielęgniarki nie tylko zostaną dyscyplinarnie zwolnione z GCZDiM, ale też stracą prawo do wykonywania zawodu.
GCZDiM jest jednym z najlepszych śląskich ośrodków pediatrycznych. W ciągu roku przyjmuje ponad 14 tys. pacjentów, udziela ponad 80 tys. porad. Szpital boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Jego dług, powstały kilka lat temu, na początku działalności placówki, wynosi ok. 40 mln zł. Największą jego część stanowią zobowiązania zaciągnięte na inwestycje i sprzęt. Organem założycielskim GCZDiM jest, również zadłużona, Śląska Akademia Medyczna.
ks, pap