Jak zeznał Jaruzelski, informacja o tragedii w kopalni "Wujek" dotarła do niego w czasie posiedzenia tzw. Dyrektoriatu (w skład którego wchodzili przedstawiciele rządu, KC PZPR, wojska i MSW). Świadek powiedział, że o ofiarach w "Wujku" dowiedział się od innego uczestnika tamtego posiedzenia - gen. Kiszczaka. Ten zaś miał się dowiedzieć o użyciu broni w rozmowie telefonicznej z Grubą.
Informacja o tym, że w kopalni "Wujek" są ofiary śmiertelne była dla mnie szokująca - powiedział we wtorek gen. Jaruzelski.
"Wyrażam głęboki żal, ubolewanie i współczucie wobec rodzin ofiar - górników, którzy zginęli w kopalni +Wujek+ i wszystkich poszkodowanych" - zaczął swoje zeznania gen. Jaruzelski. Przypomniał, że w przeszłości podobne oświadczenia składał wiele razy, także podczas dwóch poprzednich przesłuchań przed katowickim sądem.
Proces milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników w śląskich kopalniach, toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach już po raz trzeci. Na ławie oskarżonych zasiada 17 osób - były wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach i 16 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO. Dwa pierwsze wyroki uchylał sąd apelacyjny.
Jaruzelski - były szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, premier i I sekretarz KC PZPR - jest kolejnym wysokim rangą przedstawicielem władz PRL, zeznającym w tym procesie. Pod koniec września sąd przesłuchiwał byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka. Powtórzył on, że nie wyraził zgody na użycie broni w czasie pacyfikacji kopalni "Wujek".
ss, pap