Sąd II instancji oddalił odwołanie obrony Oleksego, która wnosiła o pełne oczyszczenie go z zarzutu kłamstwa. Sąd uznał, że I instancja nie popełniła żadnych błędów, stwierdzając w grudniu 2004 r., że Oleksy zataił, iż w latach 1970-1978 był agentem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (AWO) - tajnej do dziś struktury wywiadu wojskowego PRL.
"Głęboko się z tym wyrokiem nie zgadzam" - powiedział w piątek wieczorem PAP Oleksy, który nie był w sądzie na ogłoszeniu wyroku (z powodów rodzinnych - jak wyjaśnił w sądzie jego).
Zdaniem Oleksego, sąd zlekceważył jego wyjaśnienia, a większość świadków "uznał za - nie wiadomo na jakiej podstawie - mu życzliwych".
Podkreślił, że nikogo nie skrzywdził i nikomu nie zaszkodził, a traktowanie go w procesie lustracyjnym na równi z tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa jest dla niego krzywdzące.
"Podpisałem jedynie zgodę na zmianę specjalizacji wojskowej z piechoty na rozpoznanie i przeszedłem przeszkolenie na wypadek mobilizacji rezerwy w razie wojny" - powiedział Oleksy.
Jak dodał, sarkastycznie ocenia sędziów jako "znawców problemów polskiej obronności". "Cały wywód sądu oparty jest na tym, że do 1973 roku szkolenia rezerwistów rozpoznania nie podlegały lustracji, a po 1973 - podlegały. Co podchorąży rezerwy mógł wiedzieć o zmianie w strukturach armii?" - mówił.
W 2001 r. sąd II instancji zwrócił sprawę I instancji - tylko po to, by ustaliła, czy AWO obejmuje lustracja. Sąd I instancji ocenił w ponownym procesie, że AWO był organem podległym lustracji. To ustalenie podtrzymał w piątek sąd II instancji, uznając, że AWO był "ogniwem operacyjnym" zarządu II Sztabu Generalnego, czyli wywiadu wojskowego PRL od października 1973 r. (a zatem współpraca z nim od tej daty podlega lustracji, która zgodnie z ustawą lustracyjną obejmuje "ogniwa operacyjne organów bezpieczeństwa PRL"). Tak więc Oleksy, który kontaktował się z AWO (formalnie współpracę zakończył w 1978 r.) powinien był podać ten fakt w swym oświadczeniu lustracyjnym.
ks, pap