Siemiątkowski po wyjściu z prokuratury powiedział dziennikarzom, że nie czuje się winny, że nie złamał żadnej tajemnicy państwowej i "postara się udowodnić swoją niewinność".
Zarzuty postawione Siemiątkowskiemu dotyczą wycieku tajnych informacji ze śledztwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wobec spółki PERN zarządzającej ropociągami. W marcu 2004 r. funkcjonariusze ABW z Bydgoszczy podsłuchali rozmowę Renaty K. (działaczki SLD i znajomej Siemiątkowskiego) z płockim przedsiębiorcą Markiem G., który miał zlecenia z PERN. Powołując się na rozmowę z ministrem od służb specjalnych, Renata K. miała poradzić przedsiębiorcy, by "poczyścił sobie" umowę z państwową firmą.
W grudniu 2004 r. sprawa wyszła na jaw - w wyniku prac sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest od stycznia 2005 roku. Siemiątkowski jest drugą osobą, której postawiono w tej sprawie zarzuty. Pierwszą była Renata K.
Według rzecznika prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu Włodzimierza Świtońskiego, śledztwo zostanie zakończone do końca roku.
Siemiątkowski zapytany jak czuje się polityk, któremu prokuratura dzień po dniu stawia zarzuty, odpowiedział: "Nie czuje się z tym dobrze, ale jako polityk muszę liczyć się z konsekwencjami. Jak mówią moi znajomi - jestem jakby królikiem doświadczalnym kończącym III RP i zaczynającym IV Rzeczpospolitą".
W środę Prokuratura Okręgowa w Katowicach postawiła Siemiątkowskiemu zarzuty w związku z zatrzymaniem w 2002 roku ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Siemiątkowski, który pełnił wówczas obowiązki szefa Urzędu Ochrony Państwa, jest podejrzany o przekroczenie uprawnień w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego oraz jest podejrzany o polecenie przekroczenia uprawnień podwładnym i bezprawne zatrzymanie Modrzejewskiego.
ks, ss, pap