Według "Gazety Wyborczej", śledztwo to wynik październikowej rozprawy Andrzeja S., na której pewna kobieta, mieszkająca obecnie poza Polską, miała rozpoznać swoje dziecko na jednym ze zdjęć znalezionych u psychologa. Protokół przesłuchania tej kobiety przekazano prokuraturze.
W zbliżającym się już do końca tajnym procesie Andrzej S. odpowiada za "doprowadzenie nieletnich poniżej lat 15 do poddania się innym czynnościom seksualnym"; udostępnianie im "treści pornograficznych" oraz o utrwalanie pornografii dziecięcej. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Latem 2004 r. na śmietniku niedaleko mieszkania Andrzeja S. znaleziono kilkaset zdjęć dzieci. Widać było na nich m.in., jak bawią się wibratorami, poprzebierane za osoby innej płci. W wywiadzie dla "GW" Andrzej S. tłumaczył, że była to forma terapii dzieci autystycznych. Jednak zdaniem prokuratury, psycholog nie prowadził badań naukowych, tylko krzywdził dzieci.
ks, pap