W kwietniu prezes IPN Leon Kieres ujawnił, że IPN ma dwie taśmy z nagranymi rozmowami oficerów SB z "osobą duchowną, która udzielała informacji o Kościele i Karolu Wojtyle". "Gazeta Wyborcza" napisała wtedy, że dotarła do informacji, z których wynika, że w materiałach SB dotyczących inwigilacji Karola Wojtyły pojawia się nazwisko jego przyjaciela ks. prof. Mieczysława Malińskiego. Informacjom tym zaprzeczył następnie Kieres.
W czerwcu okazało się, że tym duchownym był ojciec Konrad Hejmo. Według opublikowanego przez IPN raportu od 1975 r. do 1988 r. Hejmo "w sposób świadomy współpracował z organami bezpieczeństwa PRL, nie miał jedynie świadomości, że został zarejestrowany jako tajny współpracownik, zobowiązania do współpracy też nie odnaleziono". Jednak zdaniem autorów, nie donosił on na Jana Pawła II ani na pielgrzymów w Rzymie.
Natomiast podejrzenia o współpracę z SB Andrzeja Przewoźnika okazały się nieprawdziwe pod koniec listopada. Wtedy Sąd Lustracyjny orzekł, że nie był on agentem SB. Sąd uznał, że materiał dowodowy z IPN, przedstawiony Sądowi Lustracyjnemu, w żaden sposób nie wskazał na to, iż Przewoźnik na którymkolwiek etapie - od 1987 r. do momentu wyrejestrowania rzekomego tajnego współpracownika o pseud. +Łukasz+ z ewidencji - takim współpracownikiem był.
Zdaniem Leppera podejrzane jest także to, że o tych sprawach jako pierwsi wiedzieli krakowski działacz PO Zbigniew Fijak i poseł PO Jan Maria Rokita. "Skąd jest Fijak, skąd pan Rokita te informacje z pierwszej ręki miał jako pierwszy polityk?" - pytał.
Zapowiedział, że Samoobrona nie spotka się z Kurtyką, bo jak powiedział, "nie ma sensu rozmowa z nim".
Według Leppera, powinien być nowy konkurs na prezesa IPN.
"Okoliczności są nowe, pan Przewoźnik jest niewinny. Ja nie mówię, że on ma zostać (prezesem), niech IPN zdecyduje" - zaproponował.
Przypomniał, że Janusz Kurtyka został oficjalnym kandydatem na prezesa IPN po wrześniowym głosowaniu kolegium, w którym przeszedł niewielką ilością głosów. A było to w momencie, gdy Andrzej Przewoźnik był jeszcze podejrzewany o współpracę z SB. "Okazało się, że nie, że te dokumenty były podrobione" - powiedział.
"To jest karygodne (...) My takiej kandydatury nie poprzemy" - dodał.
ks, pap