Podstawą śledztwa jest artykuł kodeksu karnego, który przewiduje do 5 lat więzienia za ujawnienie tajemnicy państwowej. "Będziemy ustalać, kto w IPN był dysponentem tej tajemnicy, miał do niej dostęp" - dodał prokurator, zapowiadając przesłuchania pracowników Instytutu. W sprawie zeznawali już jego pracownicy.
P.o. prezes IPN Leon Kieres potwierdził złożenie tego doniesienia, ale odmówił podania szczegółów.
Powodem złożenia doniesienia był fakt, że informacja o zapisie dotyczącym Przewoźnika znajdowała się w tzw. zbiorze zastrzeżonym - objętej tajemnicą części archiwum IPN, do której dostęp mają tylko oficerowie obecnych tajnych służb.
Na początku lipca "Rzeczpospolita" podała, że w archiwach IPN w Krakowie odnalazła się notatka b. kaprala SB Pawła Kosiby, iż Przewoźnik miał być jego agentem. Gazecie przekazał ją krakowski działacz PO Zbigniew Fijak, który w czerwcu dostał notatkę od krakowskiego IPN w ramach swych prac badawczych.
We wrześniu kolegium IPN wykluczyło Przewoźnika z konkursu na prezesa IPN, powołując się na ustawę o IPN, dyskwalifikującą kandydata, wobec którego w archiwach jest choćby najmniejsza informacja o jego możliwych związkach z tajnymi służbami PRL.
Jak pisała wtedy "Gazeta Wyborcza", Przewoźnika zdyskwalifikowała nie tylko notatka Kosiby, ale też inne materiały. Jeszcze przed posiedzeniem kolegium "Wprost" napisał, że w archiwach IPN jest zapis o Przewoźniku z dziennika rejestracyjnego SB.
W listopadzie Sąd Lustracyjny orzekł, że Przewoźnik nie był agentem, a zapis uznał za niewiarygodny. Sąd zwrócił uwagę, że żaden ze świadków nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego przy zapisie o rejestracji Przewoźnika jako kandydata na tajnego współpracownika została skreślona litera "k", co oznacza, że został przerejestrowany z kandydata na współpracownika.
Jak ujawnił we wtorek dziennikarzom prof. Andrzej Paczkowski, członek kolegium IPN, przy wykluczaniu Przewoźnika nie kierowano się notatką Kosiby, tylko właśnie zapisem rejestrowym. "Kolegium IPN odrzuciło notatkę kaprala SB Kosiby z informacją, że Przewoźnik był agentem, bo nie może być ona uznana za dokument SB i brana pod uwagę przez IPN" - powiedział Paczkowski dziennikarzom.
Dodał, że "sprawa notatki Kosiby nie dyskredytuje kandydatury Janusza Kurtyki na prezesa IPN, obciąża natomiast pana Fijaka, który zachował się niegodnie. On wiedział dobrze, o jaki dokument występuje do IPN. Chciał mieć tylko notatkę kaprala Kosiby, autoryzowaną przez IPN" - zaznaczył Paczkowski. Jego zdaniem, to właśnie Zbigniewowi Fijakowi zależało na tym, by Przewoźnik nie został prezesem IPN.
Rozbieżne są opinie w kolegium, czy wyrok umożliwia Przewoźnikowi start w ewentualnym nowym konkursie. "Wyrok miałby wtedy decydujące znaczenie dla ewentualnych szans startu pana Przewoźnika w kolejnym konkursie, gdyby z ustawy o IPN wykreślono odpowiedni zapis" - mówił były szef kolegium IPN Sławomir Radoń (który od początku mówił, że zapisy archiwalne wykluczają Przewoźnika).
Odmiennego zdania jest Paczkowski, który zwrócił uwagę, że w myśl niedawnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, wyrok Sądu Lustracyjnego oczyszczający daną osobę musi być bezwzględnie stosowany przez inne organa państwa. "Wyrok jest ponad ustawą" - dodał Paczkowski, według którego nie ma przeszkód, aby Przewoźnik startował w ewentualnym ponownym konkursie.
ss, ks, pap
Co napisał "Wprost"
Tygodnik "Wprost", Nr 1188 (11 września 2005)
IPN
PRZEWOŹNIK BEZ SZANS?
Za wyeliminowaniem Andrzeja Przewoźnika z grona osób ubiegających się o stanowisko szefa IPN może głosować większość członków kolegium instytutu. Dowiedzieliśmy się, że w archiwach IPN odnaleziono nowe dokumenty dotyczące ewentualnych związków Przewoźnika ze Służbą Bezpieczeństwa. Wśród nich jest zapis w dzienniku rejestracyjnym (z numerem ewidencyjnym i pseudonimem) oraz korespondencja IV wydziału WUSW w Krakowie z IV departamentem MSW na temat Przewoźnika. Numer ewidencyjny (33592) i pseudonim ("Łukasz") są tożsame z informacjami, jakie znalazły się w notatce starszego kaprala SB Pawła Kosiby, które ujawniła "Rzeczpospolita". Esbek napisał w niej, że Przewoźnik należał do siatki jego agentów. Nowe dokumenty nie przesądzają, czy Andrzej Przewoźnik, obecny szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, był współpracownikiem SB. Według większości członków kolegium IPN, wykluczają jednak jego ubieganie się o fotel szefa instytutu. W ustawie o IPN istnieje zapis, że prezesem nie może być osoba, co do której pojawiają się jakiekolwiek podejrzenia o związki z PRL-owskimi tajnymi służbami. (GW)