O wyrok oczyszczający Rymarza wnosił także zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik. Oznacza to, że nie będzie on apelował, a zatem wyrok wkrótce się uprawomocni.
65-letni Rymarz złożył wniosek o autolustrację po opublikowaniu w sierpniu w tygodniku "Wprost" informacji, że w IPN zachowały się dokumenty, z których wynika, że mógł on być agentem służb specjalnych PRL - najpierw wojskowych, a potem cywilnych, o pseud. Czarny i Fred.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Mojkowska podkreśliła w środę, że wobec Rymarza zachowały się tylko zapisy ewidencyjne, nie ma zaś żadnych dowodów na jego współpracę. Zgodnie z prawem, sam zapis ewidencyjny to za mało, by uznać czyjeś kłamstwo lustracyjne.
Sędzia podkreśliła, że Rymarz pozostawał w zainteresowaniu SB, które próbowało go pozyskać; w tym celu nadano mu kryptonim i zarejestrowano w ewidencji. Próbowano też z nim rozmawiać.
Rymarz ukończył prawo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Po studiach pracował jako prokurator, radca prawny, a od 1974 r. także jako adwokat. W 1990 r. został zastępcą prokuratora wojewódzkiego w Lublinie, następnie doradcą ministra sprawiedliwości i wreszcie zastępcą prokuratora generalnego. W 1993 r. został sędzią Trybunału Konstytucyjnego, a rok później członkiem Państwowej Komisji Wyborczej. Od 1998 roku jest przewodniczącym PKW.
Toczą się także inne autolustracje osób chcących się oczyścić z zarzutu agenturalności - b. rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego Małgorzaty Niezabitowskiej oraz Leszka Moczulskiego (wobec którego sąd I instancji orzekł, że w latach 1969-77 był agentem SB).
Ostatnio sąd oczyścił w procedurze autolustracji sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika.
Sąd umorzył zaś autolustrację Henryka Karkoszy, opozycyjnego wydawcę z PRL. Sąd powołał się na uchwałę Sądu Najwyższego, że nie można wszczynać procesu lustracyjnego osoby, która nie pełni funkcji publicznej w rozumieniu ustawy lustracyjnej, nie pełniła jej, bądź na nią nie kandyduje. Sąd odmówił też z powodu uchwały SN autolustracji niedoszłego ambasadora Polski w USA Henryka Szlajfera.
Osoby, które nigdy nie pełniły funkcji publicznej bądź na nią nie kandydowały, nie mają należytej ochrony prawnej w przypadku pomówienia o współpracę z tajnymi służbami PRL - przyznał sąd, po umorzeniu sprawy Karkoszy.
ss, pap