- Z pisma Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że podejrzany nie zapłacił za swoich pracowników składek w wysokości ponad 200 tys. zł od lipca 2002 r. do stycznia 2005 r. - mówi Mirosław Mantej, zastępca szefa wągrowieckiej prokuratury.
Pilarz prowadzi ogromne gospodarstwo rolne w Potulinie w gminie Gołańcz. Zajmuje się m.in. hodowlą bydła. Ziemię dzierżawi od Agencji Nieruchomości Rolnych. Do Sejmu dostał się w tym roku z konińskiej listy Samoobrony.
Pilarz jest jednym z najbogatszych posłów. Z oświadczenia majątkowego zamieszczonego na internetowej stronie Sejmu wynika, że nie ma oszczędności. Ma natomiast wierzytelności na 1 mln zł, gospodarstwo rolne o wartości 17 mln zł, maszyny i urządzenia rolnicze warte 5 mln zł oraz kredyty na ponad 4 mln zł.
- Od 2002 r. prowadzę spór z międzynarodowym koncernem farmaceutyczno-nasiennym. Od tego momentu popadłem w kłopoty finansowe - utrzymuje Józef Pilarz. - W ciągu dwóch miesięcy straciłem 3 mln zł. Potem z powodu suszy straciłem 50 proc. zbiorów. Zatrudniam 70 osób. Mógłbym je zwolnić i zlikwidować gospodarstwo, postanowiłem jednak mimo kłopotów z płatnościami bronić firmy.
Wągrowiecka prokuratura chciała przedstawić Pilarzowi zarzuty już w czerwcu. Poseł nie stawiał się na wezwania, tylko przysyłał zwolnienia lekarskie. We wrześniu prokuratura powołała biegłego, który miał ocenić stan zdrowia Pilarza. - Na badanie się nie stawił. Najpierw nie odebrał korespondencji, potem znowu przysłał zwolnienie lekarskie - opowiada Mirosław Mantej.
Ponieważ postanowienie o przedstawieniu zarzutów zostało wydane, zanim Józef Pilarz został posłem, prokuratura nie musi występować do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. Jeżeli jednak nie stawi się na kolejny termin, prokuratura wystąpi o zgodę Sejmu na doprowadzenie go na przesłuchanie.
ks, pap