Prokuratura Okręgowa w Katowicach wystąpiła już do sądu dyscyplinarnego o uchylenie Ryszardowi S. immunitetu prokuratorskiego - poinformował w piątek jej rzecznik Tomasz Tadla.
Katowiccy prokuratorzy, którzy badają okoliczności zatrzymania w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen chcą też zarzucić przekroczenie uprawnień prokuratorowi Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tadla nie zdradził, o kogo chodzi.
Dopiero po ewentualnej decyzji o uchyleniu immunitetu obu prokuratorom będzie można przedstawić im zarzuty. Za składanie fałszywych zeznań, podobnie jak za przekroczenie uprawnień, grozi do trzech lat więzienia.
O postawienie Ryszardowi S. zarzutu wnosiła w swym sprawozdaniu sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen. Doniosła też o przestępstwie prokuratorów, którzy podejmowali decyzje o zatrzymaniu Modrzejewskiego. Chodzi o b. prokuratora okręgowego w Warszawie Jerzego Łabudę, wiceszefa Zbigniewa Ordanika, naczelnika wydziału śledczego Małgorzatę Dukiewicz, b. prokuratora apelacyjnego Zygmunta Kapustę (nie wiadomo, który z nich ma mieć postawiony zarzut). Według komisji, mieli oni akceptować bezprawne działania zmierzające do zatrzymania Modrzejewskiego.
Jak powiedział Tadla, przesłuchiwany w pierwszych tygodniach śledztwa Ryszard S. zeznał, że nie zna tajnej notatki ówczesnego szefa Urzędu Ochrony Państwa Zbigniewa Siemiątkowskiego, która w lutym 2002 r. trafiła do minister sprawiedliwości Barbary Piwnik. (Notatka mówiła o zagrożeniu energetycznym kraju, związanym z planowanym kontraktem, który zamierzał podpisać PKN Orlen). S. twierdził też, że nie interesował się tą sprawą i nigdy z nikim na ten temat nie rozmawiał.
"Potem, jak wiadomo, okazało się, że te informacje przekazane przez świadka nie były prawdziwe, a okoliczności te ujawniono w trakcie dalszych czynności prokuratury, jak i podczas prac sejmowej komisji śledczej" - powiedział Tadla.
Z ustaleń śledztwa wynika, że S. zapoznał się z notatką szefa UOP i co najmniej dwukrotnie rozmawiał na ten temat z Kapustą. Tadla zaznaczył, że to m.in. działania zastępcy prokuratora generalnego sprawiły, że notatka UOP trafiła do warszawskiej prokuratury.
"To w sposób oczywisty wskazuje na to, że świadek umyślnie wprowadził w błąd prokuraturę i złożył nieprawdziwe zeznania, dlatego że podał zupełnie inny przebieg wydarzeń, który sytuował go niejako poza rozwojem wypadków związanych z zatrzymaniem Andrzeja Modrzejewskiego. Okazało się jednak, że był on osobą na bieżąco informowaną o tej sprawie i osobą, która również z własnej woli interesowała się nią i na ten temat rozmawiała z podwładnymi" - podkreślił rzecznik.
Do takich ustaleń prokuraturę doprowadziły zeznania świadków, konfrontacje z Kapustą oraz billingi telefoniczne. 7 lutego 2002 r., czyli w dniu zatrzymania Modrzejewskiego, obaj prokuratorzy odbyli ponad dwuminutową rozmowę - mówił Tadla. Podkreślił, że prokuratura wykonała też czynności w kancelarii tajnej Ministerstwa Sprawiedliwości, które utwierdziły ją w przekonaniu, że S. mówił nieprawdę.
W 2005 r. prokuratura postawiła zarzuty przekroczenia uprawnień w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego Zbigniewowi Siemiątkowskiemu i jego dwóm podwładnym. Nie przyznali się oni do winy. Uważają, że zatrzymując Modrzejewskiego, jedynie wykonywali polecenie prokuratury. Siemiątkowski podkreślał, że ani on, ani żaden z jego współpracowników, nie naciskał na prokuraturę.
Zarzut składania fałszywych zeznań postawiono też byłemu szefowi gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Markowi Ungierowi. Akt oskarżenia w tej sprawie, w którym Ungierowi zarzucono też ujawnianie tajemnicy państwowej, trafił do sądu jesienią 2005.
7 lutego 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Śledztwo w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego trwa od kwietnia 2004 r. Do prokuratury wzywani byli m.in. były premier Leszek Miller i ministrowie z jego rządu: Wiesław Kaczmarek i Barbara Piwnik. Prowadzący sprawę przesłuchali dotąd około 200 świadków, wielu z nich wielokrotnie, przeprowadzili kilkadziesiąt konfrontacji.
W kwietniu 2004 r. "Gazeta Wyborcza", powołując się na Kaczmarka - byłego ministra skarbu - napisała, że szefa PKN Orlen zatrzymano za wiedzą premiera Millera, by uniemożliwić zawarcie wartego 14 mld zł kontraktu na dostawę ropy naftowej. Dawał on firmie J&S wyłączność na dostawy rosyjskiej ropy dla PKN Orlen, co miało zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu kraju. Śledztwo rozpoczęło się po publikacjach prasowych i doniesieniu złożonym przez ówczesnego posła PiS Zbigniewa Ziobrę, obecnie ministra sprawiedliwości.
ks, pap