Kluby PO, SLD i LPR chciały, by Sejm zajął się budżetem jeszcze w piątek lub sobotę.
Zdaniem Jurka, wcześniejsze głosowanie nad budżetem byłoby "konkurencją dla prac, które podjął prezydent Lech Kaczyński, konsultacji z ugrupowaniami parlamentarnymi". To, jak podkreślił, "nie byłoby rzeczą dobrą". Jak dodał, ma zapewnienie prezydenta, że ten nie skorzysta z możliwości rozwiązania parlamentu z "powodów kalendarzowych".
"Prezydenta interesuje, żeby powstała większość w Sejmie. My również powinniśmy dołożyć starań, żeby ta większość była" - mówił marszałek. Jak podkreślił, on odbiera działania prezydenta "jako wspierające parlament, a nieutrudniającego jego prace".
"Rozmawiałem z prezydentem i on nie chce rozwiązywać parlamentu. Natomiast uważa, że lepiej, żeby odbyły się nowe wybory, niż gdyby miał istnieć kryzys parlamentarny" - zaznaczył Jurek.
Z kolei wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) odnosząc się do decyzji Jurka, ocenił, że "klucz" w sprawie zakończenia prac nad budżetem jest w rękach marszałka. Ale, jak dodał, "marszałek wyraźnie tego klucza użyć nie chce". "Mimo że - jak podkreślił Komorowski - pojawiają się bardzo poważne pytania związane z tym, że prezydent upiera się przy dacie 1 października (jako terminie wniesienia projektu budżetu do Sejmu - PAP)". Projekt został złożony w Sejmie 30 września ub.r.
Komorowski zaznaczył, że marszałek "nie uznał za stosowne", aby poddać pod decyzję Prezydium Sejmu bądź Konwentu Seniorów sugestii, aby zwołać posiedzenie Sejmu w piątek lub w sobotę.
Mimo że, dodał, przedstawiciele Senatu, w tym marszałek Bogdan Borusewicz, sugerowali, że gdyby taka decyzja zapadła, to Senat zdążyłby zakończyć prace przed 1 lutego.
Jak powiedział marszałek Senatu Borusewicz, jeśli Sejm będzie głosować nad budżetem dopiero we wtorek 24 stycznia, Senat nie zdąży z pracami nad budżetem do 1 lutego.
Według Komorowskiego, z jednej strony widać, że Jurek "podtrzymuje w dalszym ciągu stanowisko, że parlament i rząd słusznie uznały, że moment zgłoszenia i rozpoczęcia prac w parlamencie nad budżetem to data 19 października". Co - jak zaznaczył - oznaczałoby, że parlament ma czas na zakończenie prac nad budżetem do 19 lutego.
"Z drugiej strony widać ogromną niechęć do wchodzenia w polemikę z panem prezydentem i urzędnikami pana prezydenta, którzy już dzisiaj otwarcie mówią, że datą rozpoczęcia prac nad budżetem jest 1 października" - dodał Komorowski.
W opinii wicemarszałka Wojciecha Olejniczaka (SLD), decyzja marszałka Jurka umożliwia "granie budżetem przez najbliższe tygodnie". Jak podkreślił, jeśli prezydent nie otrzyma budżetu do 1 lutego, dwa tygodnie później będzie mógł rozpisać nowe wybory, a "do 14 lutego będą kolejki przed klubem PiS".
ss, pap