Modlitwę z kibicami odmówił, stojąc w centrum płyty stadionu, ks. dziekan Stanisław Olszówka z Zakopanego.
Według kibiców, właśnie w trakcie tak dużej imprezy można było wczuć się w atmosferę tragedii w Katowicach. "Podobna może przecież zdarzyć się i tu" - mówili.
"Każdy z nas mógł się znaleźć w podobnej sytuacji. Przecież są nas tutaj tysiące i też w każdej chwili może dojść do jakiegoś nieszczęścia. Tamci ludzie też poszli się bawić, cieszyć się swoim hobby, podziwiać gołębie. Poszli jak my, z dziećmi, całymi rodzinami. Bardzo współczujemy rodzinom ofiar i poszkodowanym" - powiedziała kobieta w średnim wieku, która na sobotnio-niedzielne zawody PŚ przyjechała ze Stalowej Woli.
Zakopiańskie zawody od kilku lat słyną na całym świecie z żywiołowego dopingu i radosnego, spontanicznego zachowania kibiców. W niedzielę, jak nigdy dotąd, doping był bardzo stonowany, publiczność spokojna, chwilami zapadała zupełna cisza, prawie nie używano hałaśliwych trąbek. O takie zachowanie apelowali organizatorzy.
"Wczoraj przeżywaliśmy tutaj fantastyczne zawody, a 160 km dalej rozgrywała się ludzka tragedia. Dlatego dziś Puchar Świata w skokach narciarskich solidaryzuje się z ofiarami, rodzinami ofiar. (...) Jako najlepsza publiczność na świecie potrafimy oglądać zawody z wielką powagą, w skupieniu i z należytą godnością" - mówił konferansjer.
"Nasze dzisiejsze spotkanie jest nie tylko wydarzeniem sportowym, ale jest manifestacją solidarności z ofiarami tragedii na Śląsku" - powiedział do zebranych na stadionie burmistrz Zakopanego i jednocześnie przewodniczący Komitetu Organizacyjnego zakopiańskiego PŚ, Piotr Bąk.
"Przyjechałam na PŚ z dzieckiem i mężem. Pierwszy raz. To niesamowite przeżycie, w sobotę widziałam jak wygląda normalny Puchar Świata, jak ludzie się bawią. A dziś to jest równie niesamowite, bo głęboko przeżywamy tragedię na Śląsku. To widać po ludziach. Flagi przybrane czarnymi wstęgami. Zupełnie inna atmosfera, niż wczoraj" - usłyszał reporter PAP na trybunach.
Adam Małysz był przygnębiony tragedią w Katowicach, chwalił zachowanie kibiców. "Możemy być dumni z polskich kibiców, bo w takiej sytuacji Polacy potrafią się zachować, solidaryzują się z innymi. Dziś (...) było widać, że byli bardzo spokojni i bardzo łączą się z poszkodowanymi. (...) Myślę, że nasi kibice zachowali się bardzo dobrze. Zwłaszcza w tym momencie dowiedli, że są najlepszymi kibicami na świecie. (...) Wczoraj skakałem dobrze, a dziś (...) nie jest łatwo skakać z taką tragedią, która się stała" - powiedział dziennikarzom Małysz.
Organizatorzy PŚ tłumaczą, że nie sposób było odwołać zawodów. "Od rana od policji wiedzieliśmy, że z kraju jadą do Zakopanego udekorowane flagami autokary i samochody z kibicami. Trudno było podjąć decyzję i o odwołaniu zawodów, i o ich kontynuacji. Ale kibice zdali egzamin. To widać po ludziach. Nie ma tu uśmiechniętej twarzy" - powiedział dyrektor zakopiańskiego PŚ Lech Nadarkiewicz.
ks, pap