W ruinach hali Międzynarodowych Targów Katowickich odnaleziono 65 ciał ofiar katastrofy z 28 stycznia - wszystkich osób oficjalnie poszukiwanych po tragedii. Ostatnie ciało znaleziono sześć dni temu, w poniedziałek - należało do mieszkanki Siemianowic Śląskich.
Całe gruzowisko wewnątrz hali zostało już zbadane i uprzątnięte do poziomu posadzki. Wokół niej stoją jeszcze elementy konstrukcji ścian nośnych oraz fragmentów dachu. W najbliższym tygodniu robotnicy rozbiorą je kładąc do wewnątrz, a następnie wywiozą. Pozostawią jedynie sześć ocalałych w całości głównych słupów nośnych.
Słupy - według zamierzeń ekspertów badających przyczyny katastrofy - umożliwią przeprowadzenie prac badawczych niezależnym zespołom z politechnik śląskiej, krakowskiej i wrocławskiej. Eksperci zbadają ich właściwości konstrukcyjne oraz materiałowe.
Jak powiedział Żelazowski, te słupy są dobrze zamocowane w gruncie, ich pozostawienie nie będzie przeszkadzać w innych pracach prowadzonych na miejscu katastrofy. Po przeprowadzeniu badań przez biegłych i zakończeniu postępowania prokuratorskiego zostaną zdemontowane.
Do końca usuwania szczątków konstrukcji hali istniało podejrzenie, że w gruzowisku mogą znajdować się jeszcze ciała osób, o których nie wiedziano, że znajdowały się w hali podczas wypadku i które nie były oficjalnie poszukiwane. Nikogo jednak nie znaleziono.
Bilans katowickiej katastrofy nie jest wciąż ostatecznie zamknięty. W szpitalach pozostawało jeszcze w weekend blisko 20 osób najciężej rannych podczas zawalenia się dachu, w tym wciąż walczący o życie 38-latek z Opolszczyzny. Według informacji lekarza dyżurnego oddziału intensywnej opieki medycznej Górnośląskiego Centrum Medycznego, jego stan w ostatnich dniach nieznacznie się poprawił.
ks, pap