Premier Kazimierz Marcinkiewicz, który przybył w niedzielę do Torunia, odwiedził "strefę zero" - przystań wioślarską nad Wisłą w Toruniu, gdzie odnaleziono martwego łabędzia zarażonego wirusem ptasiej grypy typu H5. "Celowo razem z państwem weszliśmy do +strefy zero+, aby przeprowadzić dowód wprost: ptasia grypa to choroba ptaków. Ludzie mogą się czuć bezpieczni" - powiedział do towarzyszących mu dziennikarzy.
Na spotkaniu z mieszkańcami Torunia premier zapewniał, że nie ma zagrożenia dla Polski, a wszystkie służby działają prawidłowo. Dodał zarazem, że jego wizyta nad Wisłą nie oznacza, iż zachęca do tego samego innych, bo - podkreślał - jest to teren zamknięty, zabezpieczony dodatkowo matami ochronnymi, przez które należy przejść po opuszczaniu tej strefy.
Władze Torunia w niedzielę rano potwierdziły, że w czwartek w południe znaleziono dwa łabędzie na terenie przystani wioślarskiej AZS koło Bulwaru Filadelfijskiego, oddzielającego starówkę od Wisły. Jeden łabędź był już martwy. Drugi - osłabiony - został uśpiony przez weterynarza.
Policja i straż miejska zablokowały dostęp do rzeki od strony toruńskiej starówki. Laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, po przebadaniu próbek, potwierdziło w sobotę wieczorem, że martwy ptak był zakażony wirusem typu H5. Wszystkie bramy wiodące tam od strony starówki i boczne wjazdy zablokowała policja i straż miejska, a patrole rozstawiono na całym, kilkukilometrowym odcinku bulwaru między mostami kolejowym i drogowym.
Minister rolnictwa Krzystof Jurgiel powiedział, że dodatkowe badania znalezionych w Toruniu łabędzi potwierdzą bądź zaprzeczą, czy ptaki były dotknięte odmianą grypy H5N1. Badania, zgodnie z przepisami UE, przeprowadzi specjalistyczne laboratorium w Waybridge pod Londynem.
Polskie władze zaapelowały do mediów i opinii publicznej, by nie podgrzewać atmosfery i nie ulegać panice w związku z ogłoszeniem pierwszego w Polsce przypadku ptasiej grypy H5. "Dziś pójdę na obiad zjeść kurczaka" - mówił minister Jurgiel. Przypomniał, że drób można jeść, bo gotowanie, smażenie lub pieczenie, niweluje ptasią grypę. Podobnie premier Marcinkiewicz - mówił w Toruniu, że z prezydentem miasta i wojewodą kujawsko-pomorskim zjedli danie z drobiu, "bo można go spożywać".
Polska zapewniła Komisję Europejską o podjęciu wszystkich obowiązkowych działań w związku z wykryciem pierwszego w kraju przypadku wirusa ptasiej grypy. Wokół miejsca, gdzie znaleziono łabędzie, ustanowiono 3-kilometrową strefę ochronną i 10- kilometrową strefę obserwacyjną. Władze kraju, w którym wykryto wirusa, mają obowiązek poinformować o tym KE.
Wprowadzenie środków ostrożności w związku z ptasią grypą jest konieczne, by sprostać wymogom dotyczącym międzynarodowej wymiany handlowej - mówił Marcinkiewicz. Wyjaśniał, że wykazanie przez Polskę, iż dotrzymujemy wszystkich standardów europejskich, uwiarygadnia polskich producentów drobiu.
"Jesteśmy przygotowani na ewentualne odszkodowania, jest na to przewidziana rezerwa budżetowa" - zapewnił premier odnosząc się do kwestii ewentualnych strat u przedsiębiorców, producentów drobiu. Rezerwa wynosi 166 mln zł, ponadto komisja ds. rybołówstwa i rolnictwa Unii Europejskiej może przeznaczyć na to dodatkowe środki z budżetu UE.
Ptasia grypa jest chorobą ptaków wywoływaną przez wirusy. Groźny dla ludzi szczep wirusa ptasiej grypy jest oznaczany jako H5N1. W obrębie szczepu H5N1 istnieją różne odmiany. Prawdopodobnie tylko niektóre z nich są w stanie przenosić się z ptaków na ludzi.
Żadna z poznanych dotychczas odmian wirusa H5N1 nie jest w stanie przenieść się z człowieka na człowieka. Ludzie mogą się nim zarazić wyłącznie, jeśli zlekceważą zalecenia higieniczne (m.in. mycie rąk, mycie naczyń używanych do obróbki mięsa drobiowego).
pap, ss