Na mocy rozkazu z 5 marca 1940 roku, podpisanego m.in. przez Stalina i Mołotowa, NKWD zamordowało wiosną 1940 r. ok. 22 tys. polskich oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych, wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. ZSRR początkowo obwiniał o tę zbrodnię Niemców, dopiero w 1990 r. przyznał, że dokonali tego radzieccy żołnierze.
W niedzielę w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża kilkaset osób uczestniczyło we mszy św. w intencji pomordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednoje. W bazylice zebrali się kombatanci, członkowie rodzin, przedstawiciele władz, Komitetu Katyńskiego i mieszkańcy Warszawy.
"Katyń jest symbolem naszych zmagań o tożsamość narodową, o polskość" - powiedział PAP przewodniczący Komitetu Katyńskiego Stefan Melak. "Dzisiaj Rosja nie chce uznać tego mordu za ludobójstwo. Nie chce ujawnić dokumentów, ani okazać szacunku ofiarom" - powiedział.
Po mszy św. odsłonięto tablicę upamiętniającą jeńca wojennego, ppor. Janinę Lewandowską, która została zamordowana w Katyniu. Na Placu Piłsudskiego zapłonęły setki zniczy.
W Zielonej Górze odprawiono mszę świętą w intencji ofiar stalinowskiej zbrodni oraz złożono kwiaty pod Obeliskiem Katyńskim. Organizatorem obchodów w Zielonej Górze była Lubuska Rodzina Katyńska, jej działacze podkreślili, że zbrodnia katyńska nie może odejść w zapomnienie, szczególnie wśród młodych Polaków. Decyzję Stalina nazywali haniebną i bestialską.
W gorzowskiej katedrze pw. Najświętszej Marii Panny odprawiono w niedzielę Mszę Katyńską w intencji ofiar stalinowskiej zbrodni z 1940 roku. Uczestniczyli w niej członkowie Rodziny Katyńskiej, organizacji kombatanckich i sybirackich, harcerze, policjanci i młodzież. W katedrze był także premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Po nabożeństwie premier powiedział PAP, że Katyń jest symbolem męczeństwa polskiego żołnierza i funkcjonariuszy innych służb, a jednocześnie przypomina o tym, że przez prawie 50 lat nie można było ujawnić prawdy o tak straszliwym mordzie. "Dlatego tak ważne jest, abyśmy zawsze pamiętali i abyśmy zawsze do tej prawdy dążyli, bez względu na to co dzieje się wokół nas" - podkreślił.
Rosyjska prokuratura po umorzeniu śledztwa w sprawie mordu katyńskiego we wrześniu 2004 roku zapowiedziała przekazanie Polsce akt rosyjskiego śledztwa. Instytut Pamięci Narodowej w grudniu 2004 roku na wniosek Komitetu Katyńskiego rozpoczął śledztwo w tej sprawie. Dotąd nie otrzymał wszystkich rosyjskich akt sprawy. Rosjanie nie uznają mordu katyńskiego za ludobójstwo, ale za zbrodnię, która ulega przedawnieniu. Prokuratura rosyjska nikomu nie postawiła zarzutów.
Polska powinna "bronić swoich interesów i zająć jednoznaczne stanowisko" w sprawie dokumentu rosyjskiej prokuratury - uważają polscy politycy. Sprawa ta była jednym z głównych tematów dyskusji w niedzielnym programie radia Zet "Siódmy dzień tygodnia".
Zdaniem Przemysława Gosiewskiego (PiS) stanowisko Polski powinno być "jednoznaczne i ostre". Podkreślił, że spór wokół sprawy katyńskiej "powinien zostać postawiony na forum międzynarodowym". Tego samego zdania jest Jan Rokita (PO), który dodaje, że obowiązkiem władz Polski jest wpieranie dążeń rodzin ludzi pomordowanych w Katyniu, w Miednoje i Charkowie, by państwo rosyjskie uznało ich roszczenia i przyznało ostatecznie odszkodowania.
Także Wojciech Olejniczak (SLD) mówił, że oświadczenie rosyjskiej prokuratury "jest cofnięciem się do odległej historii". Zaznaczył, że już Nikita Chruszczow (I Sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w latach 1953-1964 i premier ZSRR w latach 1958-1964) mówił o zbrodniach stalinizmu dokonywanych na Polakach.
Zdaniem Krzysztofa Filipka (Samoobrona), oświadczenie rosyjskiej prokuratury może spowodować ponowne pogorszenie stosunków z Rosją, zarówno politycznych jak i gospodarczych. Roman Giertych (LPR) uważa, że oświadczenie rosyjskiej prokuratury świadczy o tym, że tradycje m.in. KGB w tym kraju, "są nadal w jakiś sposób są żywe". Katyń i inne miejsca kaźni, "były elementami w których komunizm pokazywał swoją prawdziwą twarz" - dodał.
"Tym haniebnym oświadczeniem, bo trudno inaczej to nazwać, władze współczesnej Rosji biorą współodpowiedzialność za to, co się stało przed laty" - podkreślał europoseł Bronisław Geremek (Partia Demokratyczna-demokraci.pl).
pap, ss