Wczorajsza "Gazeta Wyborcza" napisała, że Biegalski w lipcu 1982 r. wysłał do uspokajania organizujących protest głodowy politycznych więźniów 300 funkcjonariuszy Służby Więziennej uzbrojonych w pałki. "Opornych wyciągali z cel, żądali, by jedli przygotowany posiłek. Odmowa oznaczała bezwzględne bicie" - relacjonował dziennik.
Dziś "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że o kompromitującej przeszłości nowego szefa więziennictwa wiedział wiceminister sprawiedliwości Andrzej Grzelak. Tuż przed nominacją płk. Biegalskiego, 16 lutego, z Grzelakiem, który odpowiada za więziennictwo spotkał się Jan Stec - wiceprzewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa. "Powiedziałem, że miał w przeszłości sprawę karną, która została prawdopodobnie zatuszowana" - opowiadał Stec. "Miałem na myśli stłumienie buntu więźniów politycznych w stanie wojennym w gdańskim areszcie przy ul. Kurkowej. Nie zdążyłem wejść w szczegóły, bo wiceminister nie chciał słuchać" - mówi. "To pan Stec nie potrafił albo nie chciał podać konkretów, choć naciskałem" - tłumaczył się Grzelak.
pap, ss