Debata dziennikarzy z politykami

Debata dziennikarzy z politykami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Konflikt między mediami a politykami jest wpisany w demokrację, a dyskusja o roli mediów w Polsce zamieniła się w walkę - mówili uczestnicy debaty "Media i polityka. Kurs na zderzenie?".
Dyskutanci - dziennikarze i politycy - byli jednak podzieleni; według części z nich, takiego konfliktu w ogóle nie ma.

Spór dotyczący powołania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zapowiedzi utworzenia Narodowego Ośrodka Monitorowania Mediów czy  słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że w Polsce nie ma  wolnych mediów - to zdaniem zastępcy redaktora naczelnego "Newsweek Polska", Wojciecha Maziarskiego, tylko niektóre z "pól konfliktu" na styku świata mediów i polityki.

Istnienie takiego konfliktu dostrzegają też szef Wiadomości TVP Robert Kozak i publicysta Jacek Żakowski. "Widzę sześć powodów, dlaczego ta walka i ten konflikt jest taki ostry" - powiedział Kozak. Wśród tych powodów wymienił m.in. fakt, że w kraju demokratycznym media z założenia są liberalne i "musi dojść do  konfliktu między tymi liberalnymi mediami a ugrupowaniem, które zdobyło władze pod hasłem walki z liberalizmem".

Jak powiedział Kozak, dyskusja między politykami a  przedstawicielami mediów jest "niekonstruktywna, jałowa, żeby nie  powiedzieć histeryczna". "Media, które patrzą na ręce władzy, mają sprzeczne interesy z władzą, która chciałaby się tylko chwalić" -  uważa Kozak.

Jego zdaniem, na wyostrzenie tego sporu wpływa też "istnienie koncernu ojca Rydzyka, który jest ulubioną platformą polityków PiS. A więc na tle tych mediów ojca Rydzyka (...) media liberalne, których jest większość, jawią się jako te niekonstruktywne, złe, niedobre, które należy zmienić, ograniczyć" - dodał Kozak.

Żakowski uznał - nawiązując do tematu debaty - że między polityką a mediami "na pewno jest zderzenie". Jak wyjaśnił, jest to  zderzenie "mentalności konserwatywnej PiS-u i braci Kaczyńskich" z  mentalnością "liberalno-demokratyczną" mediów; zderzenie dwóch światów, które nawzajem się nie rozumieją.

Przeciwko określeniu "spór polityków z dziennikarzami" zaapelował publicysta "Newsweeka" Piotr Zaremba. "Dziennikarze, media to nie jest jakiś monolit. Na potrzeby tej czy innych dyskusji o pewnych rzeczach możemy próbować mówić wspólnie, ale w wielu sprawach (...) dziennikarze nie mają jednego zdania" - powiedział.

"Nas, dziennikarzy, powinna czekać debata na temat kondycji naszego zawodu. Może Jarosław Kaczyński nie jest najlepszym naszym sędzią i nie jest tym, który powinien inicjować tę debatę, ale z  drugiej strony obserwuję zjawisko odwrotne - że my pod wpływem krytyki takiego czy innego polityka PiS-u popadamy w postawę samouwielbienia. To znaczy zaczynamy twierdzić, że nie wiadomo, o  co chodzi, my jesteśmy wspaniali, nie podlegamy naciskom, media są miejscem idealnym" - mówił Zaremba.

"Polecam państwa ocenie to, czy po naszej stronie nie ma żadnych grzechów? Czy np. nie ma sytuacji, w której dziennikarz, będący gospodarzem programu telewizyjnego (nie myślę o konkretnej osobie) 'nie przegina'(...) Na przykład ma do czynienia z politykiem prawicowym i lewicowym, i całkowicie identyfikuje się z tym jednym przeciwko drugiemu" - pytał Zaremba.

Potrzebę debaty nad zawodem dziennikarza dostrzega także przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Paweł Kowal (PiS), który uważa, że spór między politykami i mediami nie  istnieje.

"W naszym społeczeństwie odblokowały się już dyskusje na temat zawodu prawnika, mówi się o adwokatach, notariuszach, prokuratorach, już się krytykuje sędziów (...) krytykuje się księży, biskupów i myślę, że jesteśmy w przededniu takiego momentu, kiedy będzie można bez ryzyka oskarżenia o napaść na  wolność mediów również dyskutować o zasadach pracy dziennikarza, o  tym jak powinny wyglądać relacje między prasą a politykami" -  mówił Kowal.

"Na świecie naprawdę dyskutuje się o tym, czy dziennikarze powinni na konferencje prasowe prezydenta kraju przychodzić w  dżinsach i t-shircie, czy można kogoś fotografować, gdy wychodzi z  toalety i w tym momencie akurat nie chce rozmawiać - o tym też można dyskutować, to też jest temat" - powiedział Kowal.

Według posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO), PiS realizuje w stosunku do mediów bardzo spójny program. Jako elementy tego programu wymieniła m.in. zapisy, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma stać na straży etyki w mediach oraz  pomysł powołania Narodowego Ośrodka Monitorowania Mediów. "Mnie interesuje, co by lepiej służyło słuchaczom i widzom: model niedoskonałych, ale wolnych i liberalnych mediów czy system, gdzie wszystko będzie zaciśnięte w jednej małej pięści" - powiedziała posłanka.

"Nie przed takim wyborem stoimy" - uważa europarlamentarzysta PiS Michał Kamiński. "Będzie mój opór razem z wami, ręka w rękę, w  sytuacji, w której politycy będą chcieli mediami kierować, bądź jeśli to politycy będą chcieli wyznaczać dziennikarzom standardy. Pełna zgoda, że to jest niedopuszczalne" - podkreślił Kamiński. Jego zdaniem, nie można jednak mówić, że politycy nie mają prawa mediów oceniać.

pap, ab